Kilka miesięcy temu w teatrze Studio odbyła się premiera „Superheterodyny” w reż. Ester Novak. Tematem były obrazki z życia – a raczej wegetacji – węgierskich Cyganów zderzone z przesłodzonymi piosenkami w wykonaniu grającej piosenkarkę Annamarię Edytę Jungowską. Kiedy już zdążyliśmy zapomnieć o klapie w Studio, ten sam chwyt zaserwował nam sąsiedni teatr, Dramatyczny. „Alina na zachód” Dirka Dobbrowa w reż. Pawła Miśkiewicza jest takim samym stekiem banałów jak spektakl Novak, tyle że tym razem obrabianą grupą odrzuconych przez zadowolone z siebie społeczeństwo są mieszkańcy amerykańskich slumsów.
Polityka
3.2006
(2538) z dnia 21.01.2006;
Kultura;
s. 59