Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Przeczytaj, co zobaczysz

Magazyny telewizyjne w Polsce, podobnie i na całym świecie, sprzedają się jak bestsellery, osiągają milionowe nakłady, a wy-dawcy robią na nich świetny interes. Na czym polega magia tego biznesu, skoro publiczność najchętniej ogląda program, jak leci?

Pilot w ręku widza, uważają psychologowie, daje mu poczucie sprawowania władzy, a znajomość programu wywołuje poczucie kontroli nad wydarzeniami. Skrupulatność widzów w czytaniu repertuaru zdumiewa nawet samych wydawców. Gdy z „To i Owo”, które zawiera programy stu jedenastu kanałów, zniknął satelitarny kanał południowokoreański, w redakcji rozdzwoniły się telefony. Argument, że prawie nikt go nie ogląda, nie trafiał do interweniujących w tej sprawie, bo gdyby mieli ochotę jednak go włączyć, to nie wiedzieliby, co w nim znajdą.

Telewizyjną widownię charakteryzuje także przywiązanie do tytułu oraz sposobu podawania repertuaru. Próba wprowadzenia przez jedną z telewizyjnych spółek na rynek pisma, które proponowało układ programu wedle godzin, a nie ramówek – skończyła się fiaskiem. Publiczności to się nie spodobało, natomiast podoba się „Tele Tydzień”, obecny na rynku od niemal dwunastu lat, który jako pierwszy ze stajni Bauer Polska pojawił się na rynku i ukształtował gusta oraz oczekiwania czytelników wobec samodzielnych magazynów telewizyjnych.

Tygodniowa sprzedaż tego pisma w 2005 r. wyniosła średnio 1,2 mln egzemplarzy, od lat zresztą zajmuje ono miejsce lidera w prasowych rankingach. Bauer Polska ze swoim przebojowym „Tele Tygodniem” oraz sześcioma innymi tygodnikami TV: „To i Owo”, „Super TV”, „Tele Max”, „Tele Świat”, „Kurier TV”, „Imperium TV”, niepokoi innych wydawców, którzy wyrzucają sobie, że pozwolili jednemu koncernowi zawładnąć telewizyjną prasą. – Wszystkie segmenty rynku telewizyjnego opanował Bauer, jego pozycji nikt nie jest w stanie zagrozić przez następne lata – komentuje Izabela Bochenek, dyrektor marketingu wydawnictwa Edipresse.

Polityka 3.2006 (2538) z dnia 21.01.2006; Społeczeństwo; s. 88
Reklama