Archiwum Polityki

Disce puer latine

Dwa tysiące sto lat nie jest może rocznicą idealnie okrągłą, na okrąglejszą trzeba by jednak poczekać lat czterysta, jeśli nie dziewięćset, co mimo całego wrodzonego optymizmu wydaje mi się terminem nieco nazbyt odległym. Otóż dwa tysiące sto lat temu Plotius Gallus założył w Rzymie pierwszą szkołę retoryki łacińskiej. Nauka trwała w niej trzy lata, a uczono w niej prawidłowego posługiwania się językiem, teorii wymowy, sztuki zapamiętywania oraz układania i wygłaszania przemówień. W późniejszych wiekach wkroczą do szkół retorycznych również: filozofia, prawo i dialektyka (w rozumieniu, jakie nadał jej Zenon z Elei). Szkoły retoryki łacińskiej, stanowiące trzeci stopień rzymskiego szkolnictwa, po elementarnym i gramatykalnym, stały się pierwowzorem i zalążkiem przyszłych uniwersytetów. Wraz z nimi zapewniły też łacinie panowanie wśród europejskich elit intelektualnych przez następnych co najmniej szesnaście wieków.

Parę lat temu jechałem pociągiem z Warszawy do Krakowa. W przedziale jechał oprócz mnie jedynie sympatyczny młody człowiek, z którym wkrótce nawiązała się rozmowa. Okazało się, że inteligentny towarzysz podróży zorientowany i w polityce, i nowinkach literackich jest klerykiem z seminarium duchownego w... (tego ze względów, które zaraz okażą się zrozumiałe, nie podam). Niemal siłą rzeczy rozmowa schodzić więc zaczęła na bezdroża eklezjastyczne. Doszło i do łaciny. Okazało się nagle, że przyszły ksiądz o owym, kościelnym jak by nie było, języku ma wyobrażenie mgliste, żeby nie powiedzieć żadne. Tabula rasa – jak by powiedzieli Rzymianie. Wielce mnie to w pierwszej chwili zgorszyło. Ale już po chwili poszedłem po rozum do głowy.

Polityka 3.2006 (2538) z dnia 21.01.2006; Stomma; s. 93
Reklama