Archiwum Polityki

Sześć arcydzieł Kubricka

Stanley Kubrick był jednym z najbardziej tajemniczych artystów minionego wieku. Żył jak pustelnik, nie dopuszczając do siebie nikogo poza rodziną. Mieszkał z dala od świata, w otoczonej wysokim murem posiadłości na przedmieściach Londynu. Nie wychodził z niej miesiącami. Czytanie gazet i rozmowy przez telefon zastępowały mu rzeczywisty kontakt z ludźmi. Lubił pracować w nocy, a w dzień spać. Podróże uważał za stratę czasu. Chcąc poznać jakiś kraj – twierdził – najlepiej obejrzeć film dokumentalny na jego temat. Premiera ekscentrycznego thrillera „Oczy szeroko zamknięte” wywołała konsternację nie tylko w Polsce. Czy to możliwe – pytano – żeby najinteligentniejszy twórca amerykańskiego kina stworzył klasyczny melodramat o korzeniach psychoanalityczno-erotycznych jako swój testament? Czyżby 71-letni Stanley Kubrick chciał na koniec życia zadrwić sobie z widzów, podsuwając im mieszczański obraz małżeńskiej zdrady? Jak należy rozumieć to miłosne wyznanie prowokatora i skandalisty, który przez całe życie zajmował się bezlitosną analizą „haniebnego dzikusa”, czyli człowieka irracjonalnego, brutalnego, ale słabego i głupiego? Co chciał tym filmem udowodnić, co zmienić? Warto do tych pytań wrócić, oglądając 6 arcydzieł Kubricka zebranych i wydanych w starannej nowej kolekcji warnerowskiej na DVD, gdzie oprócz „Oczu” można znaleźć nieśmiertelną „Mechaniczną pomarańczę”, „Lśnienie”, „Barry Lyndona”, „Lolitę” i „Full Metal Jacket”.

j.w.

Polityka 2.2006 (2537) z dnia 14.01.2006; Kultura; s. 56
Reklama