Twórcą pierwszego skutecznego rozwiązania zdalnego elektronicznego monitoringu przestępców był amerykański psycholog Ralph Schwitzgebel pracujący na Harvard University. Powstało ono przypadkiem, w wyniku modyfikacji słynnej Maszyny Schwitzgebela (Schwitzgebel Machine) – urządzenia służącego do zdalnego monitorowania stanu mózgów pacjentów kliniki psychiatrycznej w Harvard Medical School. Idea zmaterializowana na przełomie lat 1964 i 1965 polegała na wyposażeniu nadzorowanego więźnia w nadajnik radiowy krótkiego zasięgu (do 400 m) oraz masywną baterię. Po stronie nadzorców znajdowały się odbiorniki współpracujące z tablicą świetlną, pokazującą uproszczoną mapę terenu oraz żarówki sygnalizujące przybliżoną pozycję monitorowanego więźnia. System ten nie przyjął się jednak – jego wadą była ograniczona liczba więźniów, których można było jednocześnie śledzić, i krótki czas działania baterii zasilających ich nadajniki.
Rozwój technologii cyfrowych pozwolił pod koniec lat 80. ubiegłego wieku udoskonalić ten pomysł i dziś stosowane są na świecie (między innymi w USA, Wielkiej Brytanii, Szwecji, Holandii, Belgii i Francji) dwa rodzaje zdalnej kontroli więźniów. Prostsze i tańsze są tzw. systemy pasywne, obejmujące niewielki obszar nadzoru. Ich podstawowym przeznaczeniem jest kontrola obecności osoby nadzorowanej w pobliżu wyznaczonych punktów (urządzenia te umieszczane są najczęściej w mieszkaniu skazanego), które potrafią przekazywać do centrali systemu (np. za pomocą sieci GSM) informacje o przemieszczaniu się obserwowanego. Osoby monitorowane muszą mieć przy sobie elektroniczne identyfikatory (zwane w języku technicznym tagami lub transponderami), które mają najczęściej postać opasek lub bransoletek noszonych na ręku.