Archiwum Polityki

Wypić z Apollinairem

W 1907 r. Wilhelm Uhde, sławny paryski marszand i łowca malarskich talentów, odkrywa Henri Rousseau zwanego często Celnikiem (Le Douanier). Zachwycony organizuje mu wielką wystawę w wynajętym sklepie (galeria Uhdego była na to przedsięwzięcie za mała) przy modnym bulwarze Montparnasse. Okazuje się ona zupełną klapą, gdyż roztargniony Uhde zapomniał podać adres na zaproszeniach i płótna obejrzeli tylko przypadkowi przechodnie. Na wieść o tym złośliwy Apollinaire, który Rousseau nie znosi, postanawia z niego zakpić i organizuje na Montmartre benefis malarza z okazji odniesionego przezeń rzekomo sukcesu. O podaniu adresu pamięta. W barze przy ulicy Ravignan pojawia się cały artystyczny Paryż, od Steinów po Picassa. Apollinaire wygłasza błazeńską laudację, po czym wtajemniczeni odśpiewują z najpoważniejszymi w świecie minami przygotowaną na okoliczność pieśń:

„Wspaniały pędzel
Rousseau Celnika
Całą przyrodę
Na wskroś przenika”.
(tłum. Halina Ostrowska-Grabska)

Następuje teraz kulminacja. Tłum „wielbicieli” pcha się do Rousseau, by, każdy z osobna, spełnić z nim kielicha, co ma oczywiście na celu urżnięcie go na śmierć. Kiedy pijany artysta odwieziony zostaje do domu, wstaje fowista André Derain i oświadczając, że teraz przyszedł już czas na szczerość, wznosi toast: „Niech żyje dupa!”. Apollinaire trzęsie się ze śmiechu i zbiera gratulacje od zgromadzonych za zorganizowanie tak udanej facecji.

Po paru dniach musi jednak poeta poczuć się z pyszna. Oto w wyniku jego niezbyt, przyznajmy, sympatycznej kpiny, o której się stało głośno w całym mieście, marszandzi pchać się zaczęli do Rousseau drzwiami i oknami.

Polityka 2.2006 (2537) z dnia 14.01.2006; Stomma; s. 97
Reklama