Archiwum Polityki

Gdy nie ma władzy

W dniu zamachów w Londynie w Polsce nie było żadnej z trzech najważniejszych osób w państwie. Prezydent przebywał w Estonii, premier w Azji, marszałek Sejmu na Litwie, a minister spraw wewnętrznych i administracji na zwolnieniu lekarskim. Okazuje się, że nie ma żadnych przepisów regulujących kwestie ich obecności. Czy w jakimś dramatycznym momencie może się okazać, że kraj jest pozbawiony najwyższej władzy? – Zgodę na urlop ministrom wyraża premier, natomiast premier, prezydent i marszałek Sejmu informują się wzajemnie o planowanym terminie urlopu – uspokaja Marek Gieorgica, nowy rzecznik prasowy MSWiA. – W sytuacjach szczególnych i nagłych, w zależności od oceny sytuacji, podejmowane są decyzje o skróceniu urlopów bądź oficjalnych wizyt zagranicznych.

Konstytucja nie przewiduje żadnego zastępstwa dla prezydenta (chyba że umrze, zrzeknie się urzędu, zdecyduje o tym Trybunał Stanu). Premier przekazuje swoje obowiązki wicepremierowi bądź któremuś z ministrów. Podobnie postępuje marszałek Sejmu. Nie ma jednak żadnych formalnych regulacji dotyczących wspólnych przelotów najwyższych władz państwowych, chociaż, wedle Biura Ochrony Rządu, „korzystanie przez prezydenta RP i prezesa RM ze wspólnego statku powietrznego zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia zagrożenia dla ich życia i zdrowia”.

Polityka 29.2005 (2513) z dnia 23.07.2005; Ludzie i wydarzenia; s. 16
Reklama