Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Telebomber

Jak znaleźć autora fałszywego alarmu bombowego, który spowodował konieczność ewakuacji 20 tys. osób z warszawskiego metra? Wydawało się to zadaniem trudniejszym niż poszukiwanie igły w stogu siana. A jednak już po 48 godzinach śledztwa policja obwieściła z triumfem, że ma w rękach kawalarza i 150 tys. zł nagrody od prezydenta Warszawy.

Podejrzanego zgubił telefon komórkowy, choć wydawało mu się, że starannie zatarł ślady. Do połączenia używał telefonu w tzw. systemie prepaid, dzięki czemu aparat i karta SIM z numerem nie były zarejestrowane. Dla pewności telebomber wyrzucił po alarmowej rozmowie kartę SIM, rozstając się z numerem, który umożliwiłby identyfikację. Nie rozstał się jednak z samym telefonem, który zaopatrzony jest w znacznie trwalszy unikatowy numer identyfikacyjny IMEI (International Mobile Equipment Identity).

Numer ten jest w stanie rozpoznać każda sieć komórkowa w zależności od aktualnej karty SIM, a umożliwia on m.in. blokowanie telefonów skradzionych. Operator sieci może również z dosyć dużą dokładnością określić miejsce, w jakim znajduje się telefon. Zależy ona od gęstości sieci nadajników i w dużych miastach precyzja lokalizacji osiąga nawet kilkadziesiąt metrów. Wystarczy tylko, by telefon był włączony, nie trzeba nawet rozmawiać (właściwość tę wykorzystują niektóre firmy logistyczne, monitorując trasy swoich samochodów). Sprawca alarmu, policyjny rencista, nie znał się na subtelnościach nowoczesnych technologii, a te na szczęście nie były obce pełniącym służbę jego dawnym kolegom z pracy.

Polityka 29.2005 (2513) z dnia 23.07.2005; Ludzie i wydarzenia; s. 17
Reklama