Archiwum Polityki

Zgadnij kto

Ukochana córeczka tatusia przyprowadza do domu narzeczonego. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie pewien szczegół – ów wybrany młodzieniec ma czarną skórę. Rodzice przeżywają prawdziwy szok. Tak zaczynał się głośny w latach 60. film „Zgadnij, kto przyjdzie na obiad” z wielkimi rolami Katherine Hepburn, Spencera Tracy i Sydney’a Poitier w roli niechcianego kawalera. Amerykanie lubią odgrzewać dobre pomysły swoich poprzedników, nic zatem dziwnego, że po latach przypomnieli sobie o tamtym filmie. Komedia Kevina Rodney Sullivana „Zgadnij kto” oparta jest na podobnym pomyśle, z tym że role zostają tu odwrócone: teraz chłopak jest biały, a rodzina jego lubej – afroamerykańska. Niestety, twórcy chyba nie zauważyli, że czasy się trochę zmieniły i dziś już nikogo nie dziwią (nawet w Polsce) pary czarno-białe lub biało-czarne. Zawodzi też aktorstwo. Cukierkowaty Ashton Kutcher w roli niechcianego zięcia cały czas parodiuje zachowanie swojego teścia, co nie jest wcale zabawne. Z kolei teść (Bernie Mac), głowa domu, chciał być i groźny, i zabawny, jest jednak tylko żałośnie śmieszny. Powstała więc kolejna wakacyjna pseudoromantyczna komedia, nic więcej. Najprawdopodobniej reżyser chciał nadmienić przy okazji, że problemy rasowe nadal istnieją. Pewnie istnieją, ale o tym wiemy skądinąd.

Anna Szlendak

Polityka 29.2005 (2513) z dnia 23.07.2005; Kultura; s. 51
Reklama