Prawdopodobnie każdy chciałby powiedzieć o sobie: jestem szczęśliwy. Poczucie szczęścia mobilizuje do działań, pozwala przezwyciężyć trudności i każe wierzyć, że kiedyś musi się udać. Badania prowadzone w różnych krajach przekonująco dowodzą, że sprzyja ono skutecznemu rozwiązywaniu problemów i zwiększa szanse awansu społeczno-zawodowego, niezależnie od posiadanych kwalifikacji, zdolności i innych wyznaczników sukcesu. Równocześnie dobry nastrój sprzyja pogodnemu nastawieniu do siebie i udziela się innym.
Przekonanie to ma także odwrotny wymiar. Wolimy unikać kontaktów z nieszczęściem innych. Nie chcemy mieszkać w sąsiedztwie rodzin biednych, nie zgadzamy się na budowę hospicjów czy domów opieki społecznej.
Odpowiedzi na pytanie, od czego zależy szczęście, jest wiele. Jest ono nieco poetyckim doznaniem, utożsamianym z odwzajemnioną miłością, spełnieniem marzeń czy realizowaniem wyższych wartości. Jest również rezultatem racjonalnego rachunku zysków i strat, w którym podsumowujemy swoje warunki materialne, mieszkaniowe, sytuację zawodową, rodzinną i szanse na przyszłość. Niezależnie od formy zadawanego pytania, w rankingach tych najwyższą pozycję zajmują kraje charakteryzujące się wyższą zamożnością. Najwyższymi wskaźnikami szczęścia odznaczają się również społeczeństwa ustabilizowanych demokracji zachodnich. Wygląda na to, że szczęście jest kapitałem, który przynosi zyski, a równocześnie nakłada się na nierówności ekonomiczne, wzmacniając podział na kraje bogate i biedne.
Przekonują o tym wyniki badania European Quality of Life zrealizowanego w 2003 r. w 28 krajach. Objęto nim reprezentantów dorosłej ludności dobranych metodą losową, których proszono o samoocenę na 10-punktowej skali szczęścia. Różnice rysują się wyraźnie między skrajnymi biegunami tej skali, mimo że między kolejnymi krajami są one stosunkowo nieduże.