Kiedy w połowie lat 70. gitarzysta Marek Jackowski w duecie z perkusistą Milo Kurtisem zakładali nową eksperymentującą formację, żaden z nich nie przypuszczał, iż jest to zalążek kapeli, która wkrótce stanie się wizytówką polskiego rocka i będzie ściągać na koncerty tłumy fanów. Właśnie ukazał się 15-płytowy (w tym dwie płyty DVD) box Maanamu „Simple Story”, więc nie sposób nie powspominać. Ta „prosta historia” zaczyna się jeszcze przed słynnym boomem polskiego rocka, ale to wydana w 1980 r. płyta „Maanam”, z takimi hitami jak „Boskie Buenos” czy „Oddech szczura”, stanowiła owego boomu otwarcie. Zespół Jackowskiego z piękną wokalistką i autorką tekstów Korą szedł jak burza, a dwa kolejne albumy „O!” i „Nocny patrol” okazały się prawdziwymi rockowymi perłami. Potem, od płyty „Mental Cut” (1985 r.), dynamika nieco ustąpiła na rzecz liryki, choć charakterystyczne gitarowe brzmienie dominowało niezmiennie. W latach 90. (vide płyty „Róża” czy „Łóżko”) Maanam stawał się jeszcze bardziej nastrojowy, a dawna nowofalowa surowość przejawiała się niezbyt często w oszczędnych gitarowych riffach. Maanam dojrzewał, zmieniał się skład personalny, przybywało doświadczeń. W tej historii właściwie nie było kryzysów, no, może niekiedy rutyna przeważała nad pomysłowością, ale gdy wydawało się, że praktykowany przez długie lata styl wyczerpie swoje moce, pojawiła się (w zeszłym roku) bardzo dobra płyta „Znaki szczególne” ze znakomitą gitarą Janusza Yaniny Iwańskiego i znów – jak dawniej – Maanam idzie do przodu.
Maanam, Simple Story (box: Maanam, O!