Archiwum Polityki

Coś z życia

Bank wolnych ludzi
W jednym z banków w Chorzowie podczas porządkowania dokumentacji pracownik znalazł list z ultimatum. Autor napisał: „F... you... (tu nazwa banku). Daję wam 24 godziny, żeby dać 50 tys. zł, bo jak nie, to zabiję wszystkich bombą”. Policjanci rozpoczęli poszukiwania ładunku wybuchowego i jeszcze tego samego dnia wytypowali sprawcę alarmu.
Autorem listu okazał się 10-letni Brytyjczyk, mieszkaniec Londynu, który przyjechał do nas z mamą Polką. Dzień wcześniej był z nią w banku. W rozmowie z policjantami małolat przyznał się do swojego nieodpowiedzialnego występku i podał całkiem racjonalny powód swej złości: był zniecierpliwiony zbyt długim załatwianiem spraw przez matkę, spowodowaną, jego zdaniem, opieszałością pracowników. Okazuje się, że polska flegma potrafi wyprowadzić z równowagi nawet flegmatycznego Brytyjczyka.

Niebezpieczny policjant

Do niezwykłego wypadku doszło w Stargardzie Szczecińskim podczas obchodzonego tam Święta Kierowców. W tłumnie zgromadzoną publiczność wjechał samochód. Troje dzieci jest rannych, ale ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Zamiast puenty: kierowcą był pijany policjant (2,5 promila), który właśnie brał udział w konkursie bezpiecznej jazdy.

Polityka 30.2005 (2514) z dnia 30.07.2005; Fusy plusy i minusy; s. 83
Reklama