W „Vademecum turysty kolarza” z 1975 r. można przeczytać, że: „Poznanie własnego kraju nie może ograniczać się do podziwiania piękna krajobrazów naszej ziemi i jej zabytków historycznych. Współczesne krajoznawstwo to także znajomość osiągnięć społeczno-gospodarczych i przemian, jakie zaszły w okresie XXX-lecia Polski Ludowej. (...) Władze państwowe doceniając rolę znajomości naszych osiągnięć gospodarczych i przemysłowych we współczesnym krajoznawstwie umożliwiły zwiedzanie około 500 zakładów pracy, reprezentujących prawie wszystkie gałęzie naszej gospodarki”. Dalej jest lista tych zakładów.
Po wielu z nich zostały już tylko ruiny. Do innych nowi prywatni właściciele nie chcą wpuszczać gości z ulicy. Dlatego w warszawskim Cadbury Wedel nie popatrzymy już na ręczne przystrajanie wedlowskich torcików, a w krakowskiej hucie – na spust surówki. Na straży bram wielu zakładów z branży rolno-spożywczej stoją nowe, o wiele surowsze niż niegdyś (zwłaszcza po wejściu do Unii) przepisy sanitarno-epidemiologiczne lub związane z bezpieczeństwem publicznym. Wiele firm woli nie pokazywać linii produkcyjnych w obawie przed konkurencją. Nie chcą też się narazić na wypłatę odszkodowań, gdyby gościom coś się stało podczas zwiedzania.
Docenić zatem należy odwagę dyrekcji kopalni soli w Kłodawie (tel. 0-63 273-33-04), która zezwala na zjazd i oglądanie czynnych wyrobisk na głębokości ponad 700 m osobom w wieku 16–65 lat, tyle że muszą one okazać zaświadczenie od lekarza o dobrym stanie zdrowia. Inne kopalnie możemy już tylko oglądać jako muzea (Wieliczka, Bochnia) bądź górnicze skanseny (w Zabrzu, Rybniku, Nowej Rudzie).
Szkło i ceramika
Turystów hołubi się tam, gdzie przy okazji można sprzedać własne wyroby, zwłaszcza jeśli są one wybitnie sezonowe.