Archiwum Polityki

On i oni

Sobota rano, 16 lipca 2005 r., kawiarnia Glenview Delight, West Lake Avenue, przy autostradzie. Glenview, dalekie przedmieścia Chicago. Być może to ostatnie spotkanie, kiedy mogą jeszcze jako zwyczajna, w miarę anonimowa rodzina jeść pączki w zwykłej amerykańskiej kafejce.

Małgosia, nazywana w Ameryce Nataszą. 10 ostatnich lat spędziła na południu Stanów. Ma amerykański akcent oraz przebojowy temperament.

Tomek, 4 lata w Stanach, mieszka nieopodal kafejki. Trochę na rozdrożu między dwoma kontynentami.

Barbara, matka Małgosi i Tomka. Po raz pierwszy w Stanach była jako dziecko w Nowym Jorku 40 lat temu. W Ameryce nie lubi zakazu palenia.

Ojciec, Włodzimierz Cimoszewicz. Po raz pierwszy w Stanach był w młodości, 30 lat temu. W Ameryce lubi entuzjazm i brak marudzenia.

Babka, Renata. To jej pierwsza podróż do Stanów. – Włodek, rób zdjęcia – powiada do syna, zmęczona amerykańskim nadmiarem.

Mońki, prolog

Do pewnej szkoły pod Białymstokiem 15 lat temu przyjechała Carmella.

Urodzona i wychowana w Spartanburgu, w Południowej Karolinie, marzyła, by się wyrwać z tej niegdyś fabryczno-tekstylnej mieściny. Po przygodę zgłosiła się do Korpusu Pokoju. Korpus posłał Carmellę do Moniek.

Angielski to wówczas nie była mocna strona w polskich szkołach. Carmella w czasie wolnym rozmawiała zatem z Małgosią, jedyną w okolicy znającą ten język. Obiady i MTV w domu – w ten sposób poznała całą jej rodzinę. Młodszego brata oraz rodziców: domową z charakteru mamę, nieobecnego z zawodu ojca, po obiedzie wstającego od stołu i zajętego swoimi sprawami. Tylko czasem śpiewała z nim Boba Dylana i Janis Joplin. W szkole w Mońkach Carmella zorganizowała chór gospel.

Carmella lubiła także Warszawę, gdzie wraz z Małgosią przeniosły się po pewnym czasie. Chodziła pieszo na zakupy; było mnóstwo małych sklepów, no i tramwaje – takie pełne uroku detale utkwiły jej w pamięci.

Polityka 31.2005 (2515) z dnia 06.08.2005; Kraj; s. 30
Reklama