Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne to łakomy kąsek. Publikują podręczniki, więc na kontach firmy zawsze jest ponad 100 mln zł, a we wrześniu nawet dwieście.
Państwowy aż do ubiegłego roku WSiP chciała przejąć Muza, w której udziały ma Włodzimierz Czarzasty. Próbowała go ubiec Agora, ale Janowi Rurańskiemu, szefowi WSiP, udało się uciec przed nimi na giełdę. Kiedy myślał, że może już odpocząć po długim biegu, niespodziewanie dopadł go Jakubas – jeszcze niedawno, jako właściciel wytwórni wody mineralnej MultiVita, pogardliwie nazywany biznesmenem od bąbelków. Dziś jeden z największych rekinów giełdowych. Sam nie wie, czy ma w akcjach 300, czy 350 mln zł. – Nie zaczynam dnia od liczenia, ile wczoraj zyskałem na giełdzie – tłumaczy. Woli zacząć od tenisa. Wprawdzie nie lubi wcześnie wstawać, ale potrafi się zmobilizować i stanąć na korcie o siódmej rano. Łatwo przychodzi mu też odstawienie ciastka, na które ma ochotę. Wczoraj zjadł dwa, więc dzisiaj – szlaban.
Rurański stracił czujność, gdyż akcje WSiP są rozdrobnione. Ma je ok. 30 tys. udziałowców. Zwołując walne zgromadzenie, zarząd mógł być spokojny o stanowiska. Nie było szans, żeby stawiła się połowa akcjonariuszy. A bez kworum nie ma wyborów.
Nie wiadomo, czy na genialny pomysł wpadł inżynier Jakubas (absolwent technikum, a następnie Politechniki Częstochowskiej), czy podsunęli go prawnicy funduszy inwestycyjnych AIG lub Pioneer Pekao. Przejęcia WSiP Jakubas dokonał bowiem z funduszami. Razem mieli 20 proc. akcji.
– Skorzystali z przepisu mającego chronić małych akcjonariuszy przed dyktatem wielkich – wyjaśnia mecenas Tomasz Łuczyński. Przepis stanowi, że jeśli drobni skrzykną się i uzbierają 20 proc. udziałów, mogą wybrać do rady nadzorczej swego przedstawiciela.