Archiwum Polityki

Cezary Harasimowicz, scenarzysta i pisarz, o poważnych i niepoważnych projektach:

Co ja tu robię? To dobre pytanie do faceta, który uprawia niewdzięczny zawód scenarzysty. Przeważnie czekam na realizację projektów albo się frustruję. Na szczęście w tym roku rozwiązał się worek i raczej nie mam powodów do obgryzania palców. Książka „Pesel” według wydawcy sprzedaje się dobrze. Chociaż jest podobno smutna. W sierpniu ruszają zdjęcia do „Ja wam pokażę!”, który to wesoły film będzie adaptacją dokonaną przeze mnie wespół z uroczą autorką, Katarzyną Grocholą. Miesiąc później produkcja „Samotności w sieci” Janusza L. Wiśniewskiego, kolejnego literackiego bestsellera. Tym razem adaptację popełniłem sam, a nie – jak podaje tu i ówdzie uroczy autor – razem z nim. (Właściwie nie wiem, czy autor jest uroczy, bo nigdy się nie spotkaliśmy). Rozpiera mnie bezwstydna chluba, bo scenariusz się podoba, a powieść nie była łatwa w przeróbce na ekran. Zadając następny kłam pogłoskom, tym razem o moim ponurym i groźnym charakterze, zapraszam na premierę erotyczno-politycznej komedii „Pecunia non olet?”, która odbędzie się w stołecznym teatrze Syrena. Reżyseruje Wojtek Malajkat. Rzecz o bezrobotnym filologu klasycznym, który z braku innych możliwości podejmuje się pracy w najstarszym zawodzie świata i wplątuje się w pewną aferę związaną z pewną rurą. Naftowo-gazową. W tym samym czasie odbędzie się premiera polsko-niemieckiego filmu „Wróżby kumaka” według powieści Güntera Grassa w reżyserii Roberta Glińskiego. Maczałem palce przy adaptacji. To samo uczyniłem z opowiadaniem Jarosława Iwaszkiewicza „Kochankowie z Marony” w reżyserii Izabeli Cywińskiej. Film czeka na premierę.

Polityka 32.2005 (2516) z dnia 13.08.2005; Kultura; s. 57
Reklama