Archiwum Polityki

Niech lewica nauczy się mówić

Twierdzenie, że w Polsce nie ma prawdziwej lewicy, stało się już obiegową oczywistością. Trudno również uwierzyć, że powstanie ona jedynie w wyniku kolejnych roszad w formacji postkomunistycznej. Nie oznacza to jednak automatycznie szans dla nowych sił. Bowiem lewica w Polsce jest niemową.

Lewica albo ucieka od polityki w pragmatyzm, który wówczas szybko przeradza się w cynizm władzy, albo potrafi posługiwać się – co najwyżej – hasłami liberalnymi. Znajdzie sobie działaczy, program i poparcie społeczne dopiero wtedy, gdy w obiegu symbolicznym (medialno-publicystycznym, uniwersytecko-intelektualnym i popkulturowym) zakorzeni się jej samodzielny język. Kiedy nie będzie powtarzać się dłużej wymiętych formułek – w które nie wierzą nawet ci, którzy je wypowiadają – o „równości szans”, „socjalnej wrażliwości”, „wartościach lewicy”, „wybieraniu przyszłości”, „powrocie do lewicowych tradycji”, które Polakom kojarzą się tylko z PRL, bo na inne skojarzenia nie zapracowano. Aby zatem można było myśleć o stworzeniu politycznej lewicy z prawdziwego zdarzenia, potrzebna jest najpierw rewolucja semantyczna. Przypomina się tu teza starego mistrza Antonio Gramsciego o pierwszeństwie hegemonii kulturowej wobec politycznej.

Na razie w Polsce trwa dominacja dwóch języków politycznych.

Pierwszy jest prawicowy i „gorący” – odwołuje się do emocji Polaków. Obraca się wokół pojęć: naród, tradycja, rodzina, Bóg, religia. Jedynym, który z nim rywalizuje na równych prawach w debatach publicznych, jest dyskurs centrowy – „chłodny”, wzywający do umiarkowania i rozsądku. Ceni materialne konkrety. Unika „ideologii”, którą nazywa wszystko, co podważa wolnorynkowy w gospodarce i konserwatywny poza nią polski konsens. Priorytetem jest tu wolność ekonomiczna, resztę dopasowuje się oportunistycznie do bieżących trendów. Dlatego Donald Tusk mógł wcześniej głosić, że „ustawodawstwo powinno respektować wolność przekonań poprzez uznanie, że prawo państwowe nie jest środkiem realizacji zasad wiary” albo że „umieszczanie oceny z religii na świadectwie jest naruszaniem prawa do prywatności przekonań”, wzywać do stworzenia w Polsce oświaty seksualnej i propagowania antykoncepcji oraz liberalnego prawa aborcyjnego.

Polityka 33.2005 (2517) z dnia 20.08.2005; s. 36
Reklama