Edycja trzynasta
Gustaw Holoubek – i trzeba specjalnie podkreślić, że właśnie on, zagorzały kibic – w niedawnym wywiadzie wystąpił z prawdziwą furią przeciw nazywaniu „teatrem” nędznego komedianctwa na boiskach piłkarskich, gdy zawodnicy symulują faule albo odgrywają poszkodowanych, choć to oni sami chwilę wcześniej skopali kostkę przeciwnika. Takie porównania, grzmiał wielki aktor, obrażają teatr.
Miał rację. Warto by poszukać prawnej możliwości objęcia nazwy sztuki scenicznej ochroną taką jak znak towarowy.
Polityka
33.2005
(2517) z dnia 20.08.2005;
Kultura;
s. 60