Godz. 5.00. Na alarmowy numer WOPR dzwoni żeglarz. Potrzebuje pomocy. Określa swe położenie: w pobliżu dużych drzew, liściastych, jakaś zatoczka na lewo, malownicza. Jak powrócić do Giżycka? Głos skacowany, dźwięczny. Imię Andrzej. Koniec danych.
Godz. 6.00. Żeby nie budzić kolegów, Krzysiek chodzi boso. Czuje swą nad nimi wyższość, bo w ogóle wstał. Konsekwentny jest. Niezłomny. Hemingwayowski. W wynajętym domku koledzy wydychają przez sen alkohol i grilla. Krzysiek bierze ze sobą sześciopak piwa. Wędkę nowoczesną, nieużywaną, z włókien węglowych. Parę kilo pęczaku na zanętę. Robale. Kapelusz z szerokim rondem. Fajki bez filtra. Według telewizji będzie słońce w tym właśnie rejonie kraju. Idzie na pomost.
Polityka
33.2005
(2517) z dnia 20.08.2005;
Na własne oczy;
s. 92