Niektórzy wierzą, że Kot i Iwo w filmie „Zmruż oczy” Andrzeja Jakimowskiego zagrali samych siebie – zblazowanych przedstawicieli Warszawki. Pozory mogą utwierdzać w tym przekonaniu. Mają domy w ekskluzywnym podwarszawskim Konstancinie. Jeden z nich jeździ złocistą Alfą Romeo, drugi granatowym Jaguarem. Wyglądają jak wycięci z żurnala, tyle że Iwo hołduje stylowi swobodnej nonszalancji (czerń, odmiany szarości, tenisówki), Kot wybiera angielską wytworność (jego buty to autentyczny szewski poemat), przełamaną jednak ekstrawaganckimi detalami.
Obaj są zakotwiczeni w Warszawie, noszą znane nazwiska. Iwo jest synem Xymeny Zaniewskiej, głównej telewizyjnej scenografki, przez wiele lat mającej znaczne wpływy na Woronicza. Czasem, gdy w najmniej oczekiwanych momentach rozlega się dźwięk komórki, Iwo po błyskawicznej wymianie zdań informuje otoczenie: – To matka dzwoniła, że kaczki przyleciały.
Ojciec Kota, Jeremi Przybora, był współtwórcą Kabaretu Starszych Panów. Przystojny, dowcipny, nieprzeciętny, nie formułował w stosunku do syna żadnych niezwykłych wymagań, ale niełatwo było mu sprostać. Jeremiego łączyła przyjaźń z drugim starszym panem Jerzym Wasowskim. – Być może talent do przyjaźni wynosi się z domu, a może to zdolność genetyczna – mówi Kot. – Jednak my z Iwkiem przyjaźnimy się od znacznie młodszych lat niż Jerzy z Jeremim.
Ostatni romantycy
Prawie czterdzieści lat temu Iwo i Kot poznali się jako mali chłopcy, jadąc z rodzicami na narty, w pociągu do Szczyrku. – Najpierw razem odkrywaliśmy różne życiowe prawdy. Rozśmieszaliśmy się nawzajem. Teraz mamy na wszystko podobne poglądy. Zdziwiłbym się, gdyby Kot wygłosił opinię skrajnie odmienną od mojej i odwrotnie – ocenia Iwo.