Archiwum Polityki

Lewica, prawica, nerwica

Rządy Olszewskiego i Hanny Suchockiej, AWS i POPiS. Za każdym razem to samo. Wielkie obietnice, triumf, zapowiedź rady-kalnej sanacji, a potem chaos i spektakularna klapa. Czy to przypadek, że prawica nie może się dogadać? Nie! Dlaczego ten model tak ma?

Na sto dni istnienia Rząd Marcinkiewicza zafundował sobie niezwykłe widowisko. Ciągnące się do rana awantury w Sejmie, niezrozumiałe decyzje marszałka, przerwy ogłaszane w atmosferze skandalu. Wybór do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz Krajowej Rady Sądownictwa osób jawnie i nie spełniających elementarnych kryteriów. Wybór rzecznika praw obywatelskich, który ma wątpliwości co do ich idei. A nazajutrz klapa. Ostateczne zerwanie rozmów przez Platformę i zawieszenie negocjacji w sprawie paktu stabilizacyjnego.

Po stu dniach rządzenia pęka czar wszechmogących Braci. Już mniej fascynują, porażają siłą, skutecznością i determinacją. Raczej konsternują, dziwią i zastanawiają. Zdaje się, że moc nie jest już z Jarosławem Kaczyńskim. W programie Tomasza Lisa najchętniej mówił o tym, że płaci cenę za swoją konsekwencję w obronie najlepszego z rządów i wysokich wartości. Wielkie wizje i ambitne plany gdzieś znikły. Zostały kłopoty. Lech Kaczyński jest mniej widoczny, ale kiedy się nareszcie pokazał w programie Jacka Pałasińskiego, też było widać, że się trochę pogubił. Trudno sobie przecież wyobrazić, taką zapowiadaną przez niego, konsolidację państwa, która sprawi, że złe wiadomości nie wydostaną się z Polski. Sam fakt, że prezydent przejawia taką ambicję, jest bardzo złą wiadomością, która już robi międzynarodową karierę. I to sama z siebie, bez niczyjej złej woli.

Kto takie wypowiedzi usłyszy lub przeczyta, ten rozumie, że Polska ma problem. Podobnie jak każdy, kto słyszy albo czyta o kolejnych atakach na niesprawiedliwe wobec PiS media, kto obserwuje nieufność wobec wszystkich i mnożenie instytucji kontroli, kto czyta insynuacje wciąż snute przez ministrów pod adresem politycznych rywali, kto widzi napięcie pojawiające się, gdy mowa o zagranicy, o obcych inwestorach, o rozmaitych mniejszościach i potencjalnych politycznych partnerach.

Polityka 5.2006 (2540) z dnia 04.02.2006; Kraj; s. 24
Reklama