Archiwum Polityki

Nasze drogie banki

Co różni pracownika banku i wampira? Pierwszy to krwiożercza, pozbawiona skrupułów istota, która wyssie z nas ostatnie soki. A drugi – cóż – to po prostu wampir. Wzrastają bankowe opłaty i prowizje, a więc ten krążący po Internecie dowcip zyskuje niestety na aktualności.

Początek roku nie był udany dla klientów największych polskich banków. Zaczął ostro reklamowany bank BPH, który podniósł stawki za prowadzenie konta i niektóre przelewy zewnętrzne. Pobrał też, za rok z góry, podniesioną o 0,8 proc. opłatę za limit debetowy (do tej pory odliczana była co miesiąc, więc mniej się ją czuło w portfelu). Moment na wprowadzenie podwyżek – tuż przed Bożym Narodzeniem – wybrany został fatalnie. Klienci nie przejęli się ogólnie panującą w narodzie atmosferą zgody i pojednania, bo z kont zniknęło im nagle nawet po kilkadziesiąt złotych. Po gwałtownych protestach BPH pieniądze wszystkim oddał, przeprosił i przesunął wprowadzenie podwyżki o trzy miesiące. Przez ten czas każdy może się zastanowić, czy z debetu na nowych zasadach chce w ogóle korzystać.

Gdy klienci BPH odetchnęli z – częściową przynajmniej – ulgą, ciśnienie skoczyło posiadaczom kont w ING Banku Śląskim. Podrożały przelewy i wprowadzono opłatę za wykonywanie ich przez Internet (50 gr). Ale prawdziwy nóż w serce swym pięciu milionom klientów wbił państwowy PKO BP. Pomimo nastania IV RP zarząd banku wykazał się brakiem poczucia społecznej solidarności, mocno uderzając po kieszeni swych klientów, wśród których jest m. in. duża grupa emerytów. Od nowego roku w PKO podniesiono większość opłat. Miesięczne prowadzenie najpopularniejszego Superkonta kosztuje o 1,40 zł więcej. Vipy ze Złotym Kontem płacą o 4,50 zł, a młodzież i studenci o 50 gr więcej. Bank solidarnie od wszystkich pobiera cztery złote więcej za kartę płatniczą, dorzuca też dwa złote za utworzenie zlecenia stałego, złotówkę za przelew, a pół złotówki za przelew internetowy.

W tabeli opłat i prowizji jest jeszcze jedna zmiana, która zacznie obowiązywać od 1 marca 2006 r., a już wywołuje duże emocje.

Polityka 5.2006 (2540) z dnia 04.02.2006; Gospodarka; s. 41
Reklama