Archiwum Polityki

Kołowa historia Indii

Ktoś, kto miał nadzieję na kolejny tom świetnych indyjskich reportaży Krzysztofa Mroziewicza, w najnowszej książce autora ich nie znajdzie. Ale się nie zawiedzie. Bo „Ćakra, czyli kołowa historia Indii” jest w gruncie rzeczy doskonałym reportażem o tym, jak Indie się kształtowały. Relacją z pasjonujących wydarzeń i procesów – tak się składa – odległych o tysiąc lub dwa tysiące lat i nazywanych historią.

Pomagając zrozumieć procesy, książka pozwala lepiej rozumieć i sam kraj. Dziwny, bo taki, w którym muzułmanin może być prezydentem, sikh premierem, a kobieta wdowa szefową największej partii, gdzie w najbłahszej rozmowie ze współpasażerem w autobusie zawsze pada słowo respect (szacunek), a jednocześnie społeczeństwo jest opresyjne i niesprawiedliwe wobec kobiet, chroni swój system kastowy.

Ta książka będzie też czytelnika zaskakiwać. Oto mała próbka: trochę na północny zachód od dzisiejszych Indii mieszkali Drawidzi, budowniczowie miast. Najechali ich Ariowie, grubiańscy przybysze. To jednak właśnie potomkom Ariów większość badaczy przypisuje autorstwo „Mahabharaty”, genialnego poematu epickiego, od którego historia Indii w zasadzie się zaczyna. Ale skąd przyszli ci Ariowie? Otóż, jak chcą badacze, najpewniej z ziem gdzieś pomiędzy dzisiejszymi Niemcami a południem Rosji. W źródłach, które Mroziewicz przytacza, parę razy pada słowo Vistula.

W finale „Mahabharaty” mistrz udziela uczniowi wykładu o istocie wszystkiego. Jeden wątek z wykładu: każdy człowiek, każde ziemskie istnienie jest zbudowane z materii, która ma tę samą wartość, a więc każdemu człowiekowi/istnieniu należy się taki sam szacunek. A stąd już niedaleko do stylu myślenia władcy Aśoki, który przeszedł na wegetarianizm, ustanowił urząd pełnomocnika dobrego prawa (by dbał między innymi o prawa więźniów), z tolerancji dla każdej religii uczynił podstawową zasadę państwa, a wszystko jakieś 200 lat p.

Polityka 5.2006 (2540) z dnia 04.02.2006; Kultura; s. 54
Reklama