Archiwum Polityki

Z pasją i bez śniegu

10 lutego ruszają w Turynie XX Zimowe Igrzyska Olimpijskie. Trzecie (po Cortinie d‘Ampezzo i Rzymie) przygotowywane we Włoszech. W bólach, bo na działający u stóp Alp komitet organizacyjny od początku spadła cała lawina problemów. Teraz już może być tylko z górki.

Przygotowania przebiegały wśród politycznych sporów między związanym z centrolewicowymi partiami komitetem organizacyjnym TOROC a centroprawicowym rządem. Rezultat? Wielka dziura w budżecie. Pomoc zadeklarował rząd włoski, ale za pięć dwunasta wycofał 64 mln euro. Sytuację uratowały władze Turynu i Piemontu oraz wpływy z loterii olimpijskiej.

Było na co wydawać – większość obiektów zbudowano od początku. Podczas gdy Włosi zarzekali się, że już wszystko gotowe, inspekcja przeprowadzona 7 stycznia na trasie zjazdowej Sestriere wykazała poważne niedopatrzenia. Niemiecki komisarz Hujara pogroził palcem. Organizatorów nie rozpieszcza też pogoda (opadów jak na lekarstwo), ale pocieszają się, że mają do dyspozycji najnowocześniejsze maszyny do robienia śniegu.

W samym Turynie rozegrane zostaną tylko konkurencje lodowe (poza curlingiem), zawody na śniegu odbędą się w oddalonych o kilkadziesiąt kilometrów Sestriere, Cesanie, Bardonecchii, Sauze d‘Oulx i Pragelato. Załóżmy: kaprysy aury, tłok na szosie i kontrole służb bezpieczeństwa... Może się okazać, że 800 mln euro wydanych na drogi i 700 km dodatkowych tras komunikacyjnych (z nową linią metra włącznie) to za mało.

Co na to organizatorzy? Wydali zakaz ruchu dla aut prywatnych w sąsiedztwie obiektów. Zarządzili, że kibice mają stawić się w miejscu zawodów na trzy godziny przed ich rozpoczęciem. Zrobili symulacje komputerowe i testy (ponoć udane) na wybranych drogach. Obok dodatkowych pociągów zamierzają wykorzystać ok. 100 autobusów szkolnych (uczniów wyślą na ferie). Po raz pierwszy w historii olimpiady do prowadzenia środków komunikacji zaangażowani zostaną wolontariusze.

Wyjść z klatki

W jubileuszowych igrzyskach weźmie udział rekordowa liczba 2550 sportowców. Co z tego, skoro na miesiąc przed zapaleniem olimpijskiego znicza w kasach wciąż zalegało ok.

Polityka 5.2006 (2540) z dnia 04.02.2006; Społeczeństwo; s. 90
Reklama