Archiwum Polityki

Dziesiąty Pavulon

Panie doktorze, przychodzę, ponieważ mam zaburzenia wzroku, węchu, słuchu i równowagi, cierpię także na zanik pamięci, słowem odchodzę od zmysłów. Proszę? Nie, dotychczas nieleczony, nie miałem podobnych dolegliwości. Że co? Dobrze, dobrze, wezmę się w garść i będę opowiadał po kolei. Najpierw wzrok. Przechodziłem obok księgarni Czytelnika, a tam w pudełku przed sklepem wśród książek przecenionych, tanich jak makulatura, zobaczyłem „Zeszyty Historyczne” paryskiej „Kultury” w dużej ilości. Przecierałem oczy ze zdumienia. Dawniej, kiedy byłem zdrowy, ludzie też bali się trzymać „Kulturę” w domu, ale żeby zaraz wyrzucać przed dom, na ulicę i jeszcze przeceniać? Ideał sięgnął bruku.

Teraz węch. Zaczął mi doskwierać, kiedy przeczytałem powieść „Gnój” prokuratora generalnego Kurczuka... Proszę? Kurczoka? Może być Kruczuka, mówiłem, że pamięć też mi nie dopisuje, ale o tym za chwilę, bo jesteśmy przy gnoju, czyli przy węchu. „Nikogo nie gnoję, to mnie gnoją” – skarży się w „Życiu Warszawy” Jan Pospieszalski, najbardziej aromatyczny i bezstronny dziennikarz telewizji publicznej. Nie wierzyłem własnym oczom – to w telewizji jeszcze gnoją? Ja sądziłem, że gnoić to gnoili za czasów Kwiatkowskiego, a nie teraz. Osobiście nie mogę się uskarżać, bo mam do TVP wstęp wzbroniony, ale żeby gnoili Pospieszalskiego? Chyba za czasów Dworaka i Grzywaczewskiego już nie gnoją, panie doktorze. Nie mam racji? – Nie mam, gdyż okazuje się, że gnoją, i to jak! Kto gnoi? Zdaniem Pospieszalskiego – gnoją Monika Olejnik i Jacek Żakowski. Oni gnoją swoich gości, a właściwie gnoili. Kiedy przeczytałem, że Pospieszalskiego gnoją, to się przeraziłem, że Olejnik z Żakowskim wyrzucili go z TVP, a tymczasem okazuje się, że jest odwrotnie – Żakowskiego skasowali, Olejnik przesunęli dla lunatyków, a Pospieszalskiego trzymają, bo ma największą oglądalność.

Polityka 36.2005 (2520) z dnia 10.09.2005; Passent; s. 97
Reklama