Archiwum Polityki

Dwie polskie ściany

Jeszcze tydzień przed wyborami z sondaży wynikało, że PO wygra w cuglach, a komentatorzy mówili o efekcie kuli śniegowej i już się zastanawiali, czy partia Rokity i Tuska uzyska taką większość, by wziąć władzę samodzielnie. Druga niespodzianka to dobry wynik lewicy. Gdy sondaże pokazywały, że SLD jest na krawędzi progu wyborczego, w dzień wyborów Sojusz mógł świętować sukces. A najbardziej potrafią się cieszyć ci, którzy nie liczą na wiele.

Tak czy inaczej, stało się faktem, że PiS i PO przejeli władzę. Nie jest to jednak takie zwycięstwo, które pozwala zmienić konstytucję. Na podstawie danych z 90 proc. lokali wyborczych wynika, że PiS z 26,8 proc. głosów obejmie 152 sejmowe fotele, PO z 24,2 proc. – 133 (inne wyniki w ramce).

Ten parlament wybieraliśmy przy rekordowo niskiej frekwencji: wyniosła ona 40,17 proc. Najwyższa w Warszawie – 54,66 proc. Najniższa w Opolu 33,47 proc. Jeszcze nigdy od początku transformacji nie była tak mała. Gdy spojrzeć na mapę Polski, widać wyraźnie – PiS wygrywał tam, gdzie do urn ludzie szli chętniej. Platformie niska frekwencja wyraźnie szkodziła. PiS miał bardziej zdyscyplinowany elektorat.

Tradycyjny do tej pory podział na województwa lewicowe „czerwone” i należące do prawicy „czarne” zastąpił nowy: na część należącą do PiS (ściana wschodnia i centrum) oraz należącą do Platformy Obywatelskiej – ściana zachodnia. PiS zyskał największe poparcie w Podkarpackiem, Małopolskiem i w obwodzie wokół Warszawy. Zanotował sukcesy nawet tam, gdzie się tego nie spodziewał, jak w Słupsku czy Kielcach. Na PO najchętniej głosowano w Pomorskiem, Dolnośląskiem i Śląskiem. Walka wyborcza rozegrana w województwie pomorskim, zgodnie z przewidywaniami, okazała się zwycięska dla PO.

Polityka 39.2005 (2523) z dnia 01.10.2005; Raport; s. 4
Reklama