Archiwum Polityki

Zamknięte usta ministra

Po czterech latach ruszył wreszcie proces sądowy byłego wiceministra obrony narodowej Romualda Szeremietiewa. Główny zarzut dotyczy roli Szeremietiewa w rozstrzygnięciu przetargu na zakup przez wojsko samochodów osobowych w zamian za łapówkę. Miał on w zamian za przychylność dla firmy Fiat Auto Poland wejść w posiadanie Lancii Kappa wycenionej o 40 tys. zł taniej, niż była faktycznie warta.

Sprawę Szeremietiewa nagłośniła w 2001 r. „Rzeczpospolita”. Z publikacji wynikało, że asystent wiceministra Zbigniew Farmus (jego utajniony proces właśnie dobiega końca przed stołecznym sądem) wymuszał łapówki od firm próbujących sprzedawać swoje wyroby wojsku, a czynił to w porozumieniu ze swoim szefem. Gazeta dowodziła, że wiceminister posiada majątek większy, niż wskazywałyby na to jego dochody. Jako przykład podano podwarszawski dom Szeremietiewa. – Zniszczono moje dobre imię – mówi ten były działacz opozycyjny z okresu PRL, a w latach 90. wpływowy polityk. – Poszedł frontalny atak, a jednocześnie odebrano mi jakiekolwiek szanse obrony.

Proces opatrzono klauzulą tajności, co, jak uważa Szeremietiew, skutecznie knebluje mu usta. Opinia publiczna nie ma więc szans dowiedzieć się, że sprawę środków na budowę jego domu wyjaśniły już urząd skarbowy i prokuratura. Nie dopatrzono się nieprawidłowości.

Lancię Kappa Szermietiew kupił w firmie Auto Hit w Tychach taniej, bo był to tzw. wóz demonstracyjny, miał 1,5 roku, przebieg ok. 5 tys. km i był po kilku naprawach. Według ekspertyzy Polskiego Związku Motorowego faktyczna wartość auta była nawet niższa niż cena zapłacona przez nabywcę. Sąd rozstrzygnie, czy transakcja miała charakter korupcyjny, czy też odbyła się na zasadach rynkowych.

Polityka 39.2005 (2523) z dnia 01.10.2005; Ludzie i wydarzenia; s. 20
Reklama