W niedzielę 2 października, już po raz dziewiąty, przyznana zostanie nagroda literacka Nike. Mimo wielu kontrowersji towarzyszących poprzednim edycjom, wyróżnienie to jest uznawane za najważniejsze we współczesnej polskiej literaturze. Po części za sprawą niebagatelnej premii dla zwycięzcy (100 tys. zł), po części – dzięki dużemu nagłośnieniu przez media. Konkurs, któremu patronuje „Gazeta Wyborcza”, jest dwustopniowy: w maju nominowanych zostaje 20 tytułów, a we wrześniu jury wyłania spośród nich 7 finalistów. Łatwo więc policzyć, że liczba powieści, esejów czy tomików poezji dostrzeżonych dotychczas przez jury zbliża się powoli do 200. Wśród autorów zdecydowany prym wiedzie Tadeusz Różewicz. Jego książki nominowano w siedmiu z dotychczasowych edycji, z czego sześć razy znalazły się w ścisłym finale (Nike w 2000 r.). Po cztery nominacje zebrały dotychczas powieści Czesława Miłosza (Nike w 1998 r.), Jerzego Pilcha (Nike w 2001 r.) i Andrzeja Stasiuka.
W finale konkursu trzykrotnie znalazły się książki Olgi Tokarczuk i choć dotychczas nie zdobyła ona najwyższego lauru, to dzierży inny imponujący rekord: aż trzykrotnie zwyciężała w plebiscycie publiczności (1997, 1999 i 2002). Przy okazji warto przypomnieć, że w dotychczasowej historii nagrody tylko trzykrotnie zdarzało się, by opinie jury i gusty czytelników pokrywały się. Tak było w 2000 r. (Różewicz), 2001 r. (Pilch) oraz 2004 r. (Kuczok).