Archiwum Polityki

Buntownik bez upiększeń

Był pierwszym młodzieżowym idolem powojennego kina, symbolem wrażliwego buntownika zmiażdżonego w trybach hollywoodzkiej machiny. 50 lat po jego śmierci ów mit znów ożył za sprawą ujawnienia homoseksualnych skłonności artysty, które do tej pory przemilczano.

Wbrew utrwalonej legendzie James Dean nie był wybitnym aktorem ani charyzmatycznym artystą. Zanim w wieku 24 lat zginął w swoim luksusowym modelu Porsche 550 Spyder, zdążył zagrać w zaledwie trzech, i to nie najlepszych, filmach fabularnych. O jego krótkim jak lot meteoru życiu powstało jednak więcej książek i dokumentów niż o ludziach, którzy mogą się wykazać znacznie bogatszym dorobkiem. Andy Warhol nazwał Deana „straconą, lecz piękną duszą naszych czasów”. Jego zdjęcia ozdabiały pokoje milionów nastolatków. Aktor stał się symbolem udręczonej niewinności.

W mitologii kultury masowej Dean to uosobienie samotności.

Widziano w nim rozczarowanego outsidera, bezskutecznie poszukującego wsparcia w swoim środowisku. Wyalienowane postaci, które grywał w teatrze i w kinie, fascynowały osobliwym połączeniem przeciwstawnych cech: subtelności i nieodpowiedzialności podszytej fizyczną gwałtownością. Frustracji, a zarazem poczucia krzywdy i brutalnej agresji. Krytycy pisali, że charakterystyczny styl Deana, który stał się jego znakiem rozpoznawczym, wyrażał stan zawieszenia pomiędzy dzieciństwem i nieosiągniętą jeszcze dojrzałością. Na skutek przedwczesnej śmierci, niczym Piotruś Pan, Dean zapisał się w zbiorowej pamięci jako wieczny chłopiec nienależący do nikogo.

Miliony fanów naśladowały ten styl nie zdając sobie sprawy, że jest poniekąd efektem kamuflażu tak jak w przypadku Errola Flynna czy Rocka Hudsona – hollywoodzkich gwiazdorów, symboli Ameryki, którzy również nie ujawniali publicznie, że są gejami. Należy przypomnieć, że w latach 50. homoseksualizm nie był akceptowany społecznie i uchodził za zboczenie. Przyznanie się do odmiennej orientacji seksualnej łamało karierę.

Polityka 39.2005 (2523) z dnia 01.10.2005; Kultura; s. 70
Reklama