Humoryści, satyrycy przychodzą i odchodzą. Dowcipy po nich żyją nadal. Po zmarłym niedawno Henryku Tomaszewskim zostały nie tylko sławne i nagradzane plakaty, karykatury, ilustracje książkowe, uczniowie, których mistrz uczył rzemiosła i odwagi marzeń, że świat nie musi być miejscem przechadzki banałów. Po Henryku Tomaszewskim pozostały także środowiskowe żarty, autoironiczne happeningi. Przypomnę jeden z wielu: lata pięćdziesiąte. Przed gmachem KC stanął okutany w podszyty wiatrem płaszcz żebrak z czapką w ręku.
Polityka
39.2005
(2523) z dnia 01.10.2005;
Groński;
s. 110