Archiwum Polityki

Drzwi lekko uchylone

Banki szwajcarskie przechowują jedną trzecią wszystkich prywatnych oszczędności całego bożego świata. Szwajcaria jest gwarantem pewności i stabilizacji. Że żyje się tam dobrze, wszyscy wiedzą. Gdybym był Szwajcarem, nie chciałbym u siebie obcych, którzy taki spokój mogą zburzyć.

Symboliczny zbieg okoliczności: kiedy my, a w każdym razie 40 proc. z nas dorosłych Polaków, głosowaliśmy w wyborach 25 września, Szwajcarzy – i to przy większej frekwencji (53,6 proc.) – spieszyli do urn, by głosować w referendum. Pytanie brzmiało, czy nas Polaków (a także obywateli 9 innych nowych krajów Unii) dopuścić do swego rynku pracy, tak jak pracowników ze „starej” Unii. Ambasador Szwajcarii w Polsce André von Greffenried, potomek starej arystokracji, chodził wyraźnie podenerwowany; gdyby jego rodacy odrzucili umowę o swobodnym przepływie osób z biedniejszej Europy, byłoby to szokujące potwierdzenie podziału Unii na lepszych i gorszych. Parlament szwajcarski już w zeszłym roku zgodził się na otwarcie rynku, lecz oponenci żądali referendum. Argumenty przeciw były podobne do tych, jakie wypłynęły we francuskim i holenderskim głosowaniu nad konstytucją: „polski hydraulik”, rosnące bezrobocie w kantonach Genewy i Zurychu, „dumping socjalny” ze strony tańszych robotników. Na szczęście 55,95 proc. Szwajcarów głosowało „za”, co pani minister spraw zagranicznych Micheline Calmy-Rey skomentowała następująco: „Jesteśmy jedynym krajem w Europie, który dał rozszerzeniu Unii Europejskiej swoją bezpośrednią aprobatę”.

Otwarcie rynku – to za wiele powiedziane. Każdy Szwajcar dostał w tej sprawie szczegółowe – i bardzo uspokajające – wyjaśnienia w broszurze przesłanej do domu. Po pierwsze, pracownika z zagranicy można zatrudnić tylko wtedy, gdy pracodawca nie otrzyma zgłoszeń od miejscowych kandydatów na stanowisko. Po drugie, otwarcie rynku nastąpi stopniowo, od zaledwie 12,4 tys. pozwoleń na pracę w 2006 r. do 29 tys. w 2011 r. Dopiero od 2012 r. żadnych ograniczeń nie będzie.

Polityka 41.2005 (2525) z dnia 15.10.2005; Świat; s. 56
Reklama