Archiwum Polityki

Typy drogowe

Wyczerpuje się wytrzymałość fatalnych polskich dróg. Nie dają rady coraz większej liczbie szybkich aut. Ale nie dają też rady nonszalancji kierowców. Po niedawnej serii wypadków pozostało wrażenie, że jakaś niewidzialna granica została przekroczona. Katastrofa autobusu z licealistami pod Jeżewem, kraksa Otylii Jędrzejczak, w której zginął jej brat. W ten sam weekend w 388 wypadkach zginęło 55 osób, 564 były ranne.

Pod względem czysto technicznym, jak oceniają fachowcy, za kierownicą nie jesteśmy ani lepsi, ani gorsi od innych nacji. Paradoksalnie kiepski stan polskich dróg sprawia, że w trudnych sytuacjach lepiej potrafimy sobie radzić. O wiele niższy mamy jednak respekt dla przepisów prawa drogowego.

Jak to się dzieje, że porządni obywatele, gdy wsiadają do swoich coraz szybszych aut, przeistaczają się w notorycznych przestępców? No bo jak inaczej nazwać kierowcę, który chwali się, że ruchliwą trasę Warszawa–Białystok (180 km) pokonał w półtorej godziny. Przecież on przez te półtorej godziny w sposób ciągły łamał prawo.

Jeżdżący ryzykownie kierowcy operują stałym zestawem usprawiedliwień: gdyby były autostrady, to nie musieliby łamać prawa. Po polskich drogach przemieszczają się stare gruchoty, tamując ruch. Drogi są idiotycznie oznakowane, a ograniczenia ustawiane bezmyślnie i na wyrost. Policja, zamiast usprawniać ruch, czepia się tych, którzy jeżdżą płynnie, szybko i zdecydowanie. Zresztą można przejechać po Polsce 200–300 km i nie natknąć się na żaden patrol.

To wszystko prawda. Ale też przekraczanie prawa na drodze jest w naszej obyczajowości traktowane ulgowo.

Korzystając z pomocy pracowników Instytutu Transportu Samochodowego oraz policjantów ze stołecznej drogówki sporządziliśmy listę dziesięciu najgroźniejszych wzorców, poruszających się po szosach. Styl jazdy i prezentowana na drodze kultura często mają związek z kompleksami, psychicznymi deficytami i niedostatkami charakteru. A także z faktem, że dla bardzo wielu osób samochód jest wciąż czymś więcej niż tylko środkiem lokomocji.

1 Kierowca na bani

Najpoważniejszy polski problem drogowy. W 2004 r., już pod rządami przepisów nowego kodeksu karnego, policja zatrzymała 170 tys.

Polityka 41.2005 (2525) z dnia 15.10.2005; Społeczeństwo; s. 94
Reklama