Kamera! Akcja! W stronę obiektywu rusza Piotr Machalica, tuż za nim, nadskakując, idzie Grzegorz Sikora, aktor teatru w Bielsku-Białej. Pierwsze ujęcie pierwszej sceny „Wędrowca”, najnowszego filmu AKF Klaps w Chybiu. Stop, stop! Mikrofon wszedł w kadr, powtarzamy, krzyczy reżyser, czyli Franciszek Dzida.
Aktorzy, ze spokojem zawodowców, nie zważając na tnące komary, wracają na pozycje wyjściowe. Czeka ich jeszcze wiele powtórek, nierozgrzana ekipa filmowa popełnia błędy, latający nad Jeziorem Goczałkowickim samolot zagłusza dialogi, co chwila słońce chowa się za chmurami.
Przerwa na zmianę planu. Do rąk trafiają kubki z kawą, napięcie pierwszych nieudanych prób rozładowuje papieros. Machalica z Dzidą, Sikorą i operatorami kamer przyglądają się na monitorze zarejestrowanemu materiałowi, w tym czasie Beata Bojda, wizażystka z Bielska, próbuje poprawić aktorom charakteryzację. Jak w prawdziwym kinie. Ale...
– To jest moje kino i proszę zapomnieć o wszelkich odniesieniach do tego, co oglądaliście dotychczas na ekranach – w niedzielne popołudnie w środku wakacji Franciszek Dzida rozpoczyna odprawę poprzedzającą pracę na planie. Za stołem zebrało się ponad dwadzieścia osób: aktorzy (pięcioro zawodowych), operatorzy, dźwiękowiec, kierownik techniczny, kierownik produkcji, charakteryzatorka, scenografka, pomocnicy. Najbliższe dni i noce poświęcą „Wędrowcowi”, poetyckiej historii o miłości i zdradzie, namiętności i pamięci.
Tu czuć Kieślowskiego
Dwaj pierwszoplanowi bohaterowie – Profesor (Machalica) i jego Asystent (Sikora) – przyjeżdżają do ukrytej w lesie wsi, zaproszeni na ślub studenta profesora, który jest synem jego przyjaciela z dawnych lat. Idylliczny nastrój przerywają nerwowe rozmowy Asystenta przez komórkę, zawiązuje się węzeł intrygi i zdrady.