Archiwum Polityki

Opinie

Prof. Jerzy Bralczyk
językoznawca, o liberałach:
„– Dlaczego określenie kogoś »liberałem«, niczym kiedyś »libertynem«, ma wciąż w dużym stopniu pejoratywną konotację?
– Myślę, że bierze się to stąd, że liberałowie, tak zawsze bywało, pozostają w pewnej opozycji do wartości tradycyjnych, tego, co jest w Polsce podstawą tzw. kultury osobnej, na przykład cywilizacji wiejskiej czy kultury szlacheckiej. Liberalizm to jest otwarcie na świat. A takie otwarcie rodzi ksenofobię i uprzedzenia. Liberalizm to większa odpowiedzialność, ale też z drugiej strony niebranie pod uwagę rzeczy, do których się nie przyznajemy, ale do których jesteśmy przyzwyczajeni z okresu socjalizmu, na przykład równości, sprawiedliwości, pracy. Liberalizm wreszcie kojarzy się z kapitalizmem, który skłonni jesteśmy akceptować, ale z drugiej strony postrzegamy jako zagrożenie. Znacznie więcej jest ludzi czujących obawy niż tych, którzy potrafią cieszyć się z osobniczej wolności. Inna sprawa, że nie potrafimy się posługiwać wolnościowymi atrybutami”.
(W rozmowie z Kazimierzem Turkiewiczem, „Gazeta Krakowska”, 12 X)

 

Eryk Mistewicz


specjalista PR, o kosztach kampanii prezydenckiej:
„– ...To są nie tylko wydatki na billboardy, spoty telewizyjne i typowa reklama. Coraz więcej kosztują też badania, które wykonuje się na zlecenie sztabów wyborczych. Nie tylko kto, gdzie i na kogo głosuje, ale też dlaczego. Jakie cechy podobają się wyborcom, jak wyobrażamy sobie samochód, którym polityk jeździ, a nawet to, czy jego żona powinna smażyć placki czy racuchy. Czy powinna być blondynką, czy brunetką, czy powinna się pokazywać publicznie.

Polityka 42.2005 (2526) z dnia 22.10.2005; Opinie; s. 117
Reklama