Archiwum Polityki

Pod znakiem Bliźniąt

Lech Kaczyński będzie prezydentem Rzeczypospolitej, ale najpotężniejszym człowiekiem w państwie staje się jego brat Jarosław Kaczyński, architekt, strateg i taktyk tego zwycięstwa. Jednocześnie architekt i strateg zwycięstwa swojej partii – Prawa i Sprawiedliwości. To on trzyma dziś w rękach wszystkie sznurki władzy.

Panie prezesie, melduję wykonanie zadania – powiedział tuż po ogłoszeniu pierwszych prognoz prezydent-elekt. I to zdanie wyborczego wieczoru, być może najważniejsze, mające wręcz symboliczny wymiar, najprawdziwiej oddaje sytuację polityczną, jaka wyłoniła się w Polsce po 23 października. Pokazuje, kto jakie miejsce zajmuje w tym szeregu władzy i wpływów politycznych. Cała władza w państwie przechodzi w ręce PiS, a PiS to Jarosław Kaczyński.

Przejmujemy pełną odpowiedzialność – wołał w wyborczy wieczór Michał Kamiński, jeden z najważniejszych sztabowców w kampanii wyborczej braci Kaczyńskich, nawiązując do niedawnego hasła Platformy Obywatelskiej, która w czasie zdecydowanego prowadzenia w sondażach swą nazwę rozszyfrowywała właśnie w ten sposób: PO, czyli pełna odpowiedzialność. Michał Kamiński nie ukrywał, że w tym przejęciu hasła kryje się złośliwość kierowana w stronę Platformy, która poniosła dwie spektakularne klęski. Jednak bez względu na intencje po prostu bardzo trafnie opisał sytuację polityczną. Podwójne zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości jest faktem. Niewysokie zwycięstwo w wyborach parlamentarnych potwierdziła bardzo wysoka wygrana Lecha Kaczyńskiego. Tak więc w miarę postępów kampanii PiS zyskiwało poparcie, a PO je traciła.

Porażka Donalda Tuska nie była zaskoczeniem.

Zanosiło się na nią od kilku dni przed wyborami, kiedy to Lech Kaczyński zaczął w szybkim tempie odrabiać straty i gdy w czwartek szanse kandydatów wyrównały się. Zaskoczeniem jest zdecydowana przewaga prezydenta-elekta na mecie, choć socjologowie ostrzegali, że wśród dużej grupy niezdecydowanych przeważają potencjalni wyborcy Kaczyńskiego. W końcówce zdołał też zyskać poparcie różnych środowisk. Przede wszystkim Andrzeja Leppera, którego wyborcy okazali się bardzo zdyscyplinowani w przekazywaniu głosów, Jarosława Kalinowskiego i jego elektoratu, struktur Solidarności, środowiska Radia Maryja, czyli tych wszystkich, którzy wołali – „Nie oddamy Polski liberałom”, i dorzucali: „Balcerowicz musi odejść”.

Polityka 43.2005 (2527) z dnia 29.10.2005; Temat tygodnia; s. 20
Reklama