Archiwum Polityki

Towar tłukliwy

Rozmowa z prof. Piotrem Sztompką o tym, że nie można być szczęśliwym bez zaufania do drugiego człowieka i do władzy

Ewa Winnicka: – We wrześniu ukaże się pańska książka pod tytułem „Zaufanie – fundament społeczeństwa”. Siedem lat temu wydał pan w Wielkiej Brytanii książkę o tym samym: o kluczowej roli, jaką zaufanie pełni w życiu człowieka. Rozdział o Polsce był bardzo optymistyczny. Minęło kilka lat i zaufanie społeczne jest na dramatycznie niskim poziomie. Ciągle spada. Co się stało?

Piotr Sztompka:– No cóż, potwierdziło się moje przypuszczenie, że socjolog nie powinien formułować żadnych tez dotyczących przyszłości, zwłaszcza w skali wielkich zjawisk społecznych.

Siedem lat temu był pan profesor optymistą. Dlaczego?

Polska wychodziła właśnie z traumy przełomu ustrojowego. Mieliśmy już konstytucję, wyraźnie funkcjonowały organy państwowe, które stoją na straży prawa. Trybunał Konstytucyjny cieszył się wysokim prestiżem, rzecznik praw obywatelskich też. Trudno w to uwierzyć, ale ceniono nawet pewne działania na poziomie parlamentarnym. Powoli zaczynaliśmy żyć w kraju, w którym rządziły twarde reguły. Tworzyło się powoli państwo prawa. Znaleźliśmy się w NATO, mieliśmy poczucie silnego wsparcia światowego. Rozkwitała drobna przedsiębiorczość, stoiska z kiełbasą zamieniały się w poważne firmy. Powstawały spontanicznie stowarzyszenia i fundacje. Zaczęło pączkować społeczeństwo obywatelskie. Co najważniejsze, mimo wahnięć politycznych, ten rozkwit społeczeństwa obywatelskiego był przedmiotem uznania władzy. Oczywiście, zawsze narzekaliśmy na złe przepisy, ale generalna atmosfera sprzyjała oddolnej obywatelskiej spontanicznej aktywności.

Uczestnictwo wyborcze też było wyższe niż w tej chwili, choć nigdy nie było powodem do szczególnej dumy.

W tamtych latach zaczęliśmy przezwyciężać dwie ważne traumy.

Polityka 32.2007 (2616) z dnia 11.08.2007; Kraj; s. 32
Reklama