Przed pałacykiem Sobańskich w Alejach Ujazdowskich – gdzie rezyduje Polska Rada Biznesu – nie parkują rządowe limuzyny. Ale był wyjątek, o którym opowiada prezes Rady Zbigniew Jakubas: – Raz tylko Andrzej Lepper skorzystał z zaproszenia na wigilijną kolację. Klimat w kręgach władzy jest nam mało przychylny. Unikają kontaktów i nie chcą wiedzieć, co mamy do powiedzenia. Bywalcy pałacyku ironizują, że władza nie chce tu zaglądać, bo wykupił go i odrestaurował Jan Wejchert, główny udziałowiec ITI (TVN, Multikino, Onet.pl). Jeśli tak jest, to powinni też omijać budynek ambasady Wielkiej Brytanii, wynajmowany od Wejcherta, albo galerię handlową w Starej Papierni w podwarszawskim Konstancinie.
Okazją do spotkania przestały być też coroczne letnie turnieje tenisowe, organizowane przez Ryszarda Krauze – Orange Prokom Open. Już w czasie rządów AWS na bankietach Prokomu bawiły się wszystkie polityczne opcje. Małżeństwo Kwaśniewskich spotykało się z Krzaklewskimi. Bywał Jerzy Szmajdziński i Donald Tusk. Widziano też Lecha Kaczyńskiego, który w 1994 r. jako prezes NIK podpisał z Prokomem umowę na informatyzację Izby. Ale turnieje sopockie nieco przyblakły: – Czy rzeczywiście? Jak co roku w okresie turnieju Sopot tętni życiem, również tym towarzyskim, i nie brakuje osobistości ze świata kultury, nauki czy gospodarki. A że jakby trochę mniej widoczni są politycy? Może wśród obecnie rządzących mniej osób gra w tenisa – komentuje dyplomatycznie Marek Zieleniewski, szef PR Prokom.
Dziś Ryszard Krauze jest chyba jedynym biznesmenem, o którym bracia Kaczyńscy i ich świta wypowiadają się życzliwie.
Poza szefem CBA Mariuszem Kamińskim, który publicznie oświadczył, że „Janowi Kulczykowi, Aleksandrowi Gudzowatemu i Ryszardowi Krauze nie pomoże, że zatrudniają polityków.