Archiwum Polityki

Mirek

Umarł Mirek Nahacz, pisarz. Przeżył 23 lata, napisał trzy książki, pisał czwartą. Jego historia zaczyna się na przystanku we wsi Gładyszów w Beskidzie Niskim, a kończy w śródmieściu Warszawy.

1. Gładyszów

Przystanki są w okolicy jak przyczółki nadziei. Autobusy zabierają ludzi gdzie indziej, kuszą ich światem pozagładyszowskim. Czasem w ogóle nie przyjeżdżają, bo pada śnieg, skazują popegeerowską wieś na życie wewnętrzne i telewizję satelitarną. Bywa także, że pasażerowie proszeni są o pchanie autobusów na stromych podjazdach drogi do powiatowego miasta Gorlice lub wręcz o opuszczenie pojazdu z powodu awarii.

Mirek Nahacz jeździ z Gładyszowa do liceum w Gorlicach autobusem o szóstej rano. Pisze: jest ciemno, zimno, wieje wiatr, kierowca ma zaciętą twarz, szyby od środka są czarne. Na razie nikomu nie mówi, że pisze. Liceum pełne jest bohaterów jego pierwszej książki, w której zakocha się sam Andrzej Stasiuk, też pisarz, ale skąd niby oni wszyscy mieliby o tym wiedzieć? Jeśli akurat nie spadł śnieg, a autobus jest w miarę sprawny technicznie, Mirek wysiada w mieście po dwudziestu minutach i zapala papierosa. Jara z głębokim zaciągiem, pisze, że lubi, jak mu dym wali w płuca, uderza i nokautuje. Mama nic o tym nie wie. Ale cały Gładyszów zostaje z tyłu i blaknie w zestawieniu z budzącym się w Mirku Nahaczu głodem życia.

Prymus

Bogusława Kusiak, nauczycielka Mirka Nahacza z podstawówki: – Przekochany, serdeczny, opiekuńczy, zawsze uśmiechnięty. Mojej córce zbudował huśtawkę nad rzeką, córka była w niego wpatrzona. Mówiło się: popatrz, Ewuniu, ile ten Mirek czyta książek, w jaki dorosły sposób się wysławia. Humanista. A on na tym nie poprzestawał i jeszcze uczył cały dom obsługi peceta.

Nahaczowie mieszkają w małym bloku zwanym domem nauczyciela, tuż obok gładyszowskiej podstawówki.

Polityka 32.2007 (2616) z dnia 11.08.2007; Ludzie; s. 129
Reklama