Archiwum Polityki

Szpital na peryferiach

W obozach rzymscy legioniści mieli zapewnione nie tylko jedzenie, picie, łaźnie czy rozrywkę, ale również opiekę medyczną na najwyższym poziomie.

Rzymianie byli doskonałymi żołnierzami – zdyscyplinowani, odważni, wytrzymali i niesłychanie bitni. Gdy trzeba było walczyć za Imperium, porzucali domy (służba trwała 25 lat), by żyć w obozach wojskowych gdzieś na krańcach świata. Takim krańcem był limes – granica między Imperium Romanum a Barbaricum, czyli niecywilizowanym światem. Archeologia limesowa zajmuje się nie tylko badaniem pozostawionych przez Rzymian obozów, wałów czy pól bitewnych lecz również osad ich sąsiadów, a właściwie prawowitych mieszkańców tych ziem. Barbarzyńcy przecież nie tylko walczyli z Rzymianami, najczęściej starali się ułożyć sobie z nimi życie, handlując, organizując dla nich zaplecze, a w końcu także służąc... w ich armii. Ten wzajemny wpływ potężnego Rzymu na równie potężną Barbarię doprowadził do powstania wielu państw europejskich.

Do nas Rzymianie nie dotarli. Z pewnością polskie ziemie przemierzał niejeden rzymski kupiec, niewielkie patrole wyprawiały się być może na krótkie rekonesanse, nigdy jednak nie przybyły tutaj rzymskie oddziały. Chociaż Polska znajduje się głęboko w strefie Barbaricum, a do najbliższego obozu było kilkaset kilometrów, również i u nas mówi się o okresie wpływów rzymskich. Tak przemożne były wpływy Imperium w całej Europie od III w. p.n.e. do połowy V w. n.e. Własnego rzymskiego obozu może i nie mamy, ale od czego ma się przyjaciół.

Przed II wojną światową na studiach w Berlinie zaprzyjaźnili się dwaj młodzi archeolodzy – Polak Kazimierz Majewski i Bułgar Dymitr Dimitrow. W latach 50. obydwaj postanowili rozpocząć wspólny projekt. Na miejsce wykopalisk wybrano stanowisko nad Dunajem, niedaleko miasta Svištov. Ponieważ w starożytności Bułgaria znajdowała się na terenie rzymskiej prowincji zwanej Mezją, z granicą na Dunaju, liczono, że będzie to jedna z wielu małych twierdz granicznych.

Polityka 11.2007 (2596) z dnia 17.03.2007; Nauka; s. 82
Reklama