Archiwum Polityki

Niezły wynik, zły przykład

Tak naprawdę nasz sukces w Brukseli polega na tym, że Polska nie zerwała unijnego szczytu. Nie przypomniała Europie zasady liberum veto. Jednak sposób, w jaki bracia Kaczyńscy rozgrywali unijnego pokera, a zwłaszcza przywołanie do stołu obrad cieni ofiar II wojny światowej, wywołało w Europie nie tyle falę solidarności z Polską, ile niesmaku, że oto polscy politycy urodzeni po wojnie starają się spieniężyć tragiczną przeszłość kraju. Nonsens argumentu, że gdyby nie II wojna, to Polska miałaby dziś 66 mln obywateli, polega na tym, że gdyby Hitler nie napadł na Polskę, to cała Europa wyglądałaby dziś inaczej. Nie byłoby w Europie Amerykanów, a Niemcy – mając grubo ponad 100 mln mieszkańców – byliby we Wrocławiu, w Olsztynie i Szczecinie i odgrywaliby w UE (gdyby istniała) o wiele większą rolę niż obecnie... Sadzając poległych, zabitych i zamordowanych przy negocjacyjnym stole, bracia Kaczyńscy pokazali zaskoczonej Europie to, co my już dobrze poznaliśmy w kraju: że kompletnie nie liczą się ze słowami, że w każdego w każdej chwili mogą rzucić „hańbą”, „zdradą”, zaprząc do polityki dziadków z Wehrmachtu, przodków z KPP czy pomordowanych w Auschwitz. W rezultacie Polska odniosła w Brukseli jedynie pyrrusowe zwycięstwo. Choć politycy PiS wmawiają polskiej opinii publicznej, że „umieranie za pierwiastek” było tylko kartą przetargową, a uzyskany rezultat jest lepszy od zakładanego, to w istocie więcej porcelany potłukli, niż zabrali.

Korzystne dla Polski regulacje nicejskie będą obowiązywać do 2017 r., a ustalona w traktacie konstytucyjnym zasada podwójnej większości będzie wprowadzona dopiero w 2014 r. Jednak czy Polsce uda się wykorzystać te przejściowe regulacje, zależy od tego, czy nasi politycy zmienią w najbliższym czasie nie tylko swą retorykę, ale i sposób zachowania na tyle, by przekonać partnerów, że Polska jest zdolna do kooperacji, a nie tylko do ułańskiej konfrontacji.

Polityka 26.2007 (2610) z dnia 30.06.2007; Fusy plusy i minusy; s. 18
Reklama