Archiwum Polityki

Londyn dla frustratów

Daniel Koziarski, Socjopata w Londynie, Prószyński i S-ka, Warszawa 2007, s. 288

Po pierwsze, nie jest to powieść, a zbiór humorystycznych scenek. Do drugie, nie socjopata, a pospolity polski idiota. Londyn się zgadza, ale po którejś próbce humoru rodem z sitcomu robi się nieznośnie smutno. Jest to historia o polskim absolwencie zarządzania, który pracuje w barze sałatkowym, sklepie i biurze. Zmywa podłogi, przygotowuje kanapki i sprzedaje, co się da. Na brytyjskiego menedżera się nie nadaje, ale na podrzędną siłę roboczą – też nie bardzo. Jest to osobnik nieuleczalnie chory z powodu przekonania o wyższości własnej kultury. Na dodatek, ktoś wbił mu do głowy, że Zachód cierpi na straszliwą przypadłość, która nazywa się political correctness. Jako rycerz słusznej sprawy zajmuje się zwalczaniem wszelkich objawów politycznej poprawności, obrażając gejów, kolorowych i niepełnosprawnych, z czego jest bardzo dumny. Niczego się nie uczy, a fakt, że za każdym razem obrywa po głowie, tylko utwierdza go w przekonaniu, że tak właśnie trzeba. Tak bardzo boi się jednak powrotu na łono rodziny, że woli obrywać dalej.

Jeśli ktoś ma nadzieję, że emigracja to świetny pomysł, bo po kilku latach z powrotem w Polsce zjawi się cała armia młodych, światowych optymistów z doświadczeniem w zagranicznych firmach i otwartymi głowami, niech nie bierze tego utworu do ręki. Burak pozostanie burakiem, a książka – lekturą do tramwaju lub autobusu. Ja przeczytałam z sentymentu dla Londynu, ale i z przerażeniem, że w Polsce i szkoła, i propaganda pracuje nad produkcją tego typu osobników. I na eksport, i na rynek krajowy.

Polityka 41.2007 (2624) z dnia 13.10.2007; Kultura; s. 92
Reklama