Archiwum Polityki

Lustracyjna pułapka

Nowa ustawa lustracyjna może być biczem niemal na każdego, kto brał udział w życiu społecznym, naukowym i kulturalnym albo w opozycji w czasach PRL. A dziś też chciałby być aktywny w życiu publicznym.

Twórcy III Rzeczpospolitej stanęli wobec konfliktu pomiędzy rozliczeniem przeszłości a budową państwa prawa. To drugie wydawało się ważniejsze, bo w Polsce trzeba było odrodzić odrzucone w PRL zasady państwa prawa, skądinąd słabo rozumiane przez większość obywateli. Do podstawowych zasad należało domniemanie niewinności, odpowiedzialność indywidualna, a nie zbiorowa, zasada zaufania obywatela do państwa oraz zakaz stosowania prawa wstecz.

Trudno było karać agentów SB, gdyż nie było to przestępstwem. Trzeba było więc wymyślić taką konstrukcję, która pozwalałaby na ujawnienie i potępienie agentów w zgodzie z prawem. Tak powstał pomysł oświadczenia lustracyjnego. Miało ono stanowić czyn dokonany już po uchwaleniu odpowiedniego prawa, i to właśnie ten czyn, a nie przeszłość, miał być podstawą oceny i ewentualnych konsekwencji. Można było zobowiązać ludzi kandydujących na stanowiska władzy publicznej, by złożyli oświadczenie, czy byli agentami, czy nie. Samo przyznanie nie dyskwalifikowało kandydowania na urząd. Było to spójne z głoszonymi wtedy celami lustracji, czyli uchronieniem polityków przed szantażem oraz zapewnieniem ich wiarogodności. Ten, kto przyznał się do współpracy, nie mógłby już być szantażowany. Kłamca byłby podwójnie niewiarogodny – bo kiedyś jako donosiciel żył w fałszu, a teraz znów skłamał. Traciłby więc stanowisko i prawo ubiegania się o nie przez 10 lat.

Oczywiście procedura ta była ograniczona do ludzi kandydujących na stanowiska w organach władzy publicznej, gdyż tylko im można było nakazać złożenie oświadczenia w związku z lustracją.

Źródła, kontakty, osoby

Po uchwaleniu ustawy lustracyjnej w 1997 r. stworzono instytucję rzecznika interesu publicznego, który badał oświadczenia i wnosił sprawy do specjalnie powołanego w tym celu sądu.

Polityka 12.2007 (2597) z dnia 24.03.2007; Temat tygodnia; s. 24
Reklama