Archiwum Polityki

Pasterze reniferów

Ewenkowie zawsze koczowali wzdłuż rzeki. Ich wędrówka jest jak stara ewenkijska wizja wszechświata podzielonego na dolny, środkowy i górny. W dolnym mieszkały złe moce awahi. W środkowym – ludzie i zwierzęta. Górny to był raj. Ale sowchozy też były dobre.

Jest ich dwóch: Jewgienij Paciakan i Żenia Kulioma. Pierwszy długi i chudy jak modrzew, drugi też chudy, ale mały jak renifer. Pierwszy ma 40 reniferów, stąd nazywany bywa Ali Babą, drugi – 13, więc śmieją się, że ma pecha. Po ewenkijsku nazywają siebie oroczon, po jakucku tabahyt, po rosyjsku olieniowod. Wszystkie te słowa oznaczają pasterza reniferów. Wszystkich tych języków używa się do dziś na pograniczu obwodu czytyńskiego, amurskiego i Jakucji, w górach na wschód od Bajkału.

Paciakan skończył 4 klasy szkoły podstawowej w Tiani. Na pytanie, gdzie to jest, odpowiada poważnie: – Za górami. Trudno znaleźć wioskę na mapie, bo rzeczywiście leży za górami. Mała kropka w południowej Jakucji, prawie 7 tys. km na wschód od Moskwy. Paciakan po ukończeniu czwartej klasy już nigdy nie wszedł do budynku szkoły ani urzędu, poczty, szpitala. Resztę życia spędził w tajdze. Jest z tego dumny.

Kulioma wytrzymał w szkole trzy lata dłużej, więc używa tego jako argumentu w kłótniach z Paciakanem. Uczył się w rodzinnej wiosce, Ciapo Ołogo, na północy obwodu czytyńskiego, potem w stolicy tamtejszego rejonu pasiołku Czara. Ze szkoły wyrzucili go za wywołanie pożaru w internacie. Czarę już dużo łatwiej odnaleźć na mapie. Leży przy sławnej Bajkalsko-Amurskiej Magistrali Kolejowej (BAM). Wystarczy odnaleźć nitkę kolei, biegnącą przez bezludzia Zabajkala, by natknąć się na jedną z nanizanych na nią czarnych kropek z podpisem: Czara.

Paciakan w języku Oroczonów znaczy jarząbek, czyli mały ptak z rodziny kuraków. Kulioma zaś to rodzaj ewenkijskich wnyków na sobola. Radziecki uczony Tugołukow, który odwiedził tutejszych Ewenków, 50 lat temu pisał, że już w XIX w.

Polityka 43.2007 (2626) z dnia 27.10.2007; Na własne oczy; s. 116
Reklama