Archiwum Polityki

Tajemnice spod jedwabiu

Najnowsze badania archeologiczne wykazały, że najdłuższy szlak handlowy świata jest o wiele starszy niż dotychczas przypuszczano.
JR/Polityka

W skwarze i pustynnym pyle dwugarbne wielbłądy jeden za drugim przemierzają powoli Kotlinę Tarymską. Gdy karawana przystaje na noc, mówiący różnymi językami poganiacze wkładają na głowy wełniane czapki i otulają się grubymi derkami – drastycznie spadająca temperatura daje się we znaki. Doświadczeni kupcy nie podążają środkiem morderczej pustyni, wybierają drogę południową wzdłuż osad i oaz położonych u podnóża Kunlun – pasma gór na skraju Wyżyny Tybetańskiej – lub drogę północną wzdłuż gór Tien-szan. W zależności od tego, w którą stronę idzie karawana, zwierzęta dźwigają na grzbietach inne towary. Do Państwa Środka niosą z Zachodu sztaby złota i srebra, kość słoniową, nefryt, a także owoce i wino. Z Chin do Europy przewożą żelazo, papier, przyprawy, a przede wszystkim bele cennego jedwabiu. Tajemnicy produkcji tych luksusowych tkanin mieszkańcy Państwa Środka strzegą jak oka w głowie.

Kocioł na pustyni

Odkąd w XIX w. przyjęła się, zaproponowana przez niemieckiego badacza Ferdinanda von Richthofena, nazwa Jedwabny Szlak, tak wyobrażamy sobie życie na najstarszej i najdłuższej międzykontynentalnej trasie lądowej, łączącej Europę z Chinami i Syberię z Indiami. W rzeczywistości pustynię Takla Makan, największą w Chinach, przemierzali nie tylko kupcy handlujący luksusowymi towarami. Pustynnymi drogami wędrowali przybysze z Kaukazu i Syberii, Scytowie, Hunowie, a także pielgrzymi z dobrą nowiną – chrześcijańscy nestorianie, zaratusztrianie, manichejczycy, hinduiści i w końcu buddyści.

Ponieważ otoczona wysokimi górami Kotlina Tarymska przez tysiące lat była jedynym dogodnym miejscem do przejścia ze wschodu na zachód, stała się prawdziwym węzłem i kotłem kulturowym, w którym na długo przed pojawieniem się Jedwabnego Szlaku z mieszkańcami ogromnej piaszczystej pustyni spotykali się wszelkiej maści wędrowcy.

Polityka 50.2007 (2633) z dnia 15.12.2007; Nauka; s. 84
Reklama