Rozmowa z niemieckim dramaturgiem Rolfem Hochhuthem
Adam Krzemiński: – Wprawdzie na 75-lecie zafundował pan sobie sztukę o Mozarcie, ale wiosną, gdy Niemcy kłócili się o komedię Leviego „Mein Führer”, wystawiono pańską tragikomedię „Heil Hitler”. Hitler dobrze się sprzedaje?
Rolf Hochhuth: – Może, ale ja nie pokazuję Hitlera na scenie. Pokazuję chłopaka, który chce przetrwać hitleryzm, udając wariata. Wciąż woła „Heil Hitler” i zgłasza się do SS. Tymczasem jego matka właśnie otrzymała z Buchenwaldu urnę z prochami męża.
Polityka
38.2007
(2621) z dnia 22.09.2007;
Kultura;
s. 100