Archiwum Polityki

Korkociąg

Przez lata przyczyną zawałów komunikacyjnych był brak pieniędzy na drogi. Dzisiaj nadmiar. Trzeba je przerobić. Ale nie ma kim ani jak.

Do 2013 r. możemy dostać z Unii w ramach programu „Infrastruktura i środowisko” ponad 36 mld euro na drogi, koleje, lotniska i warszawskie metro. Konstrukcja umów z UE przewiduje, że zaplanowane prace trzeba wykonać w terminie. Inaczej dotacje przepadają. Z terminami jest jednak u nas krucho. Na przykład remont torowiska Al. Jerozolimskich w Warszawie miał być przeprowadzony w 2006 r. Przetarg wygrało MPK Katowice. Konkurencyjna firma trzykrotnie się odwołała. MPK nie podpisało w końcu umowy i wycofało się, bo po kilku miesiącach kalkulowane przed rokiem ceny przestały być opłacalne. Ogłoszono więc drugi przetarg w maju 2007 r. W czerwcu ZUE Kraków rozpoczął prace i ostatnio zapowiedział, że skończy do 1 października. Przesunięty o rok remont Alei Jerozolimskich nałożył się na prace w 14 innych węzłowych punktach stolicy, pogłębiając zapaść komunikacyjną. Wystarczy, że na Trasie Łazienkowskiej ciężarówka złapie gumę i po 15 minutach na trasie stoi kilometrowy korek, a po godzinie pół Warszawy ma kłopoty.

Remont 300-metrowego odcinka Krakowskiego Przedmieścia trwał prawie dwa lata. Kiedy wykonawca zamknął ulicę i zerwał asfalt, okazało się, że pod spodem są rury, których nie było na żadnych planach. Trzeba było nowych uzgodnień z dysponentem rur – miastem, renegocjacji kontraktu, co skutecznie przeciągało termin.

Rondo Zesłańców Syberyjskich, wiadukt nad nim i tunel pod nim miały usprawnić ruch tirów. Tunel pod rondem zaprojektowano jednak tak, że nie mieści się tam większość ciężarówek. Cały ruch tirów w stronę tunelu pod torami Dworca Zachodniego idzie więc górą, tarasując wjazd do tunelu. Można powiedzieć, że niemal przy każdej inwestycji ktoś daje plamę. Tak jest w stolicy, ale i w innych miastach.

Na naszych złych drogach mamy coraz więcej aut bardzo dobrych marek.

Polityka 38.2007 (2621) z dnia 22.09.2007; Ludzie; s. 116
Reklama