Gdyby nie wojna, nigdy nie wyjechaliby ze swojego kraju. Kilka tysięcy Czeczenów mieszkających w Polsce od lat czeka na azyl i status uchodźcy. Przyjeżdża ich coraz więcej, bo boją się, że za kilka miesięcy nasza granica zostanie dla nich bezpowrotnie zamknięta. W desperacji ryzykują życiem.
Tego czwartkowego popołudnia pogranicznicy z bieszczadzkiego oddziału Straży Granicznej nie zapomną do końca życia. Na leśnej drodze biegnącej nieopodal polsko-ukraińskiej granicy spotykają ciemnowłosą kobietę. Jest przemarznięta, mokra, dygocze. Na rękach trzyma małego chłopca. Niewyraźnie mówi po rosyjsku, wyciąga paszport i pokazuje ręką w niebo: – Tam dieti – płacze.
Kobieta, 36-letnia Kamisa, Czeczenka, błąkała się po górach przynajmniej od czterech dni.
Polityka
38.2007
(2621) z dnia 22.09.2007;
Ludzie;
s. 136