Archiwum Polityki

Bóg jest Japończykiem

Zbudujemy drugą Japonię – mobilizował nas prezydent Lech Wałęsa. Nam i tak by się nie udało. Japończycy ciężko harują, są obowiązkowi i nowocześni. Inaczej też wierzą w Boga, co może im sprzyja.
Polityka

Japonia dzierży prym w świecie w tym, czego Polacy mogą najbardziej jej pozazdrościć: drogi szerokie i równe jak stół, autostrady, koleje, porty i mosty. Dworce kolejowe w Japonii to całe miasta: budynki mieszczą setki sklepów, restauracji (często najlepszych w mieście), wszelkie możliwe punkty usługowe i informacyjne, czasem hotele, kina. W Nagoji zbudowano największy dworzec kolejowy na świecie. Ale dworzec kolejowy w historycznej stolicy Kioto, miejscowym Krakowie, jest dla mnie arcydziełem architektury, połączeniem sali koncertowej z muzeum sztuki nowoczesnej. Dostęp z czterech stron i kilku poziomów, przestrzeń, rzeźby, światło, galerie widokowe wokół prawdziwego atrium – nagle: śpiewa chór. Nie z głośników, to prawdziwy chór symfoniczny: daje koncert w amfiteatrze na tysiąc osób. Czekasz na pociąg? Możesz posłuchać. To dzieło Hiroshi Hara, zasługuje on nie tylko na te nagrody, jakie dostał.

Na dworzec przyjeżdża bullet train, tak mówią po angielsku na superekspres shinkansen. Francuski TGV pobił wprawdzie rekord prędkości, ale pociąg na głównej linii TGV (z Paryża do Lyonu i dalej) jeździ co godzinę. A na głównej linii kolejowej w Japonii, z Tokio do Osaki (przez Kioto), shinkansen jeździ co 6 minut. Musiałem trzy razy pytać, czy dobrze zrozumiałem. Co 6 minut (w jedną stronę) jeżdżą pociągi ze średnią prędkością 270 km na godz. i w dodatku zatrzymują się na różnych stacjach, bo potrafią się wyprzedzać: jak jeden stoi, kolejny – zatrzymujący się na innej stacji – mija peron z drugiej strony. Trzysta takich pociągów dziennie, 1300 pasażerów w każdym. Jeżdżą od 40 lat – bez wypadków. Jeśli podróżujesz często, wyrób sobie za darmo stałą kartę. Wtedy rezerwację i bilet możesz kupić, wysyłając esemesa ze swojej komórki. Nikt się nie pcha ani nie spieszy.

Polityka 51.2007 (2634) z dnia 22.12.2007; Świat; s. 62
Reklama