Archiwum Polityki

Biały szczyt

Gdy kończyły się obrady białego szczytu – którego uczestnicy zadeklarowali, że „pacjent jest priorytetem reformy i zasadniczym celem dalszych prac ustawodawczych” – ze szpitala w Radomiu zaczęto ewakuować pierwszych chorych. Dwumiesięczne obrady miały rozładować napięcie wokół służby zdrowia, przybliżyć rząd i partnerów społecznych do nakreślenia wspólnych kierunków reformy. Zamiar się nie powiódł, nikt nikogo do swoich racji nie przekonał, zwłaszcza że działacze związkowi (w tym głównie związku zawodowego lekarzy) bardzo są dziś radykalni. Decyzje musi więc podjąć rząd. Pierwszą – o lekarzach z dwóch oddziałów w Radomiu – podjął wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski. Stanowczość wojewody szybko doprowadziła do porozumienia w Radomiu, a lekarze wrócili do pracy. To może powstrzymać ostre protesty w innych szpitalach i stworzyć szansę dla jakiegoś kompromisu.

Donald Tusk odrzucił – proponowaną przez szczyt – możliwość wprowadzenia drobnych opłat za wizyty w przychodniach. Ale dla 22 mln ubezpieczonych zapowiedział podwyższenie składki zdrowotnej od 2009 r. o 1 punkt procentowy. To będą pieniądze wprost z kieszeni obywateli, nieodliczane od podatku i w zasadzie w całości mają pójść na podwyżki wynagrodzeń. Nadal uprzywilejowani pozostaną rolnicy, których leczenie sfinansuje budżet (czytaj: inni podatnicy), bo choć premier daje do zrozumienia, że powinni płacić składkę ubezpieczeniową na tych samych zasadach co wszyscy obywatele, to wątpi (raczej słusznie), czy zgodzi się na to PSL.

Biały szczyt pokazał, że wszyscy są za reformą służby zdrowia, tylko każdy wyobraża ją sobie inaczej. Przedstawione zaś w Sejmie projekty wyglądają na zbyt fragmentaryczne, aby uformować z nich spójny program. Czy można je poprawić?

Polityka 13.2008 (2647) z dnia 29.03.2008; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 6
Reklama