Archiwum Polityki

Redzikowo też negocjuje

W momencie, gdy rząd Donalda Tuska stawia twardo kwestię pomocy USA dla polskiej armii jako warunek instalacji tarczy antyrakietowej w Redzikowie (k. Słupska), lokalne władze podsuwają polskiemu rządowi własne wymagania. Od kilku miesięcy postulują m.in.: budowę cywilnego lotniska niedaleko Słupska i uzbrojenie terenu słupskiej strefy ekonomicznej w celu przyciągnięcia kolejnych inwestorów. Mariusz Chmiel, wójt gminy Słupsk, skarży się na ignorowanie interesów Redzikowa: – Powstanie tarczy wyklucza budowę planowanego od dawna lotniska. Politycy nie oferują nam w zamian innej lokalizacji, a rząd Donalda Tuska – poza jednorazowym zaproszeniem na rozmowy w MSZ – nie podejmuje współpracy. Chmiel nie wierzy też w zapowiedziane przez Amerykanów inwestycje o wartości 2 mld dol., ponieważ „nie przedstawiono symulacji finansowej”, a gros obiecywanej kwoty pochłonie – jego zdaniem – budowa tarczy. Więcej optymizmu wykazuje prezydent Słupska Maciej Kobyliński. – Wierzę, że rząd i Amerykanie pomogą nam z lotniskiem, a kapitał przywędruje wraz z tysiącem Amerykanów, którzy tu zamieszkają.

Prezydent wymienia również inne, prawie pewne, korzyści płynące z instalacji tarczy: współpracę z Uniwersytetem Alabama Huntsville oraz miastami partnerskimi Huntsville i Lompock. Wiceminister spraw zagranicznych, odpowiedzialny za negocjacje z USA, Witold Waszczykowski nie rozumie niepokojów władz lokalnych: – Lotnisko cywilne w regionie to dobry pomysł, ale tarcza – jeśli powstanie – to najwcześniej w 2012 r. Dopiero wtedy będzie można rozmawiać z amerykańskim inwestorem o dodatkowych profitach dla społeczności.

Polityka 13.2008 (2647) z dnia 29.03.2008; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 7
Reklama